Jak upominać?

Niedziela, XXIII Tydzień Zwykły, rok A, Mt 18,15-20

Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

 

Pewna kobieta, już nie mogła sobie poradzić z nieposłusznym synem. Ktoś dał jej radę, której skuteczność postanowiła wypróbować przy najbliższej okazji. Kiedy syn znów zrobił coś złego, kazała mu iść do ogródka i samodzielnie poszukać kija, którym zaraz sprawi mu lanie. Chłopak wrócił po jakimś czasie. – Mamo, w całym ogródku nie ma ani jednego kija. Ale znalazłem kamień. Jeśli chcesz, możesz nim mnie uderzyć. Rozpłakała się i przytuliła dziecko do siebie. Odtąd, robiła tak zawsze wtedy, kiedy on jej nie słuchał. I to była najlepsza metoda, która nauczyła syna szacunku i posłuszeństwa do matki.

Siostry i Bracia. Tak samo postępuje z nami Pan Bóg. Pamiętamy przypowieść o synu marnotrawnym. Ojciec rzucił mu się na ramiona, przytulił do siebie, dał nową szatę, sandały, pierścień na palec. Mamy może przed oczami znany obraz Rembrandta, noszący tytuł: Powrót syna marnotrawnego. Obraz wyjątkowy, jak zresztą wszystkie, które wyszły spod ręki artysty. Ale ten właśnie przedstawia Ojca przytulającego marnotrawnego syna. Z tym, że ojciec ma jedną dłoń delikatną, mniejszą, dłoń kobiety, drugą większą, bardziej zbudowaną, dłoń mężczyzny. Bóg chce nam przebaczyć tak, jak nie jednokrotnie w naszym życiu, czynili to nasi rodzice, mama i tato. Czy my na to zasługujemy? Modlimy się codziennie, powtarzając zdanie: I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Tak mi przebacz Panie Boże, jak ja przebaczam innym. Dokładnie tak samo. Dla jednych będzie to słowo błogosławieństwa, dla innych będzie to słowo potępienia. Jedni będą uważać, że upomnieć brata, to znaczy przyłożyć mu tak, żeby zabolało, żeby popamiętał i więcej już nie próbował. W myśl powiedzenia: „gdy nie pomaga siła argumentu, trzeba użyć argumentu siły”. A co, zasłużył sobie, niech pocierpi. Dla Boga upomnieć, znaczy tyle, co przytulić. I to jest właśnie ta różnica – w metodzie i w jej skuteczności. Czy potrafimy napominać, zwracać uwagę naszym braciom i siostrom z miłością? Napominać dlatego, bo ich kochamy, bo chcemy ich dobra, miłości. Co nam sprawia większą satysfakcję: sam fakt, że kogoś upominamy, czy obiektywne dobro, które wskutek napomnienia powstaje? Czy to nasze napominanie, to przysłowiowe „szukanie dziury w całym”, żeby tylko przyłożyć, gdyby można, to nawet kijem, czy kamieniem? Czy potrafię zwrócić komuś uwagę z pogodną twarzą, z uśmiechem, czy też jedynie wyrazić swoje oburzenie i dezaprobatę? Warto dziś zadać sobie takie pytania.

Chrystus nam dziś zostawia pewne wskazówki: jak upominać. Gdy brat twój zgrzeszy [przeciw tobie], idź i upomnij go w cztery oczy. Są takie sytuacje w życiu w których to wystarczy. Przyjacielu, nie miej mi za złe, ale chcę ci powiedzieć, że swoim zachowaniem wyrządzasz mi krzywdę. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. To już trudniejsze, mamy do czynienia z kimś o zatwardziałym sercu. Potrzeba wsparcia, żeby upominany zobaczył, że to nie czyjeś widzi mi się, ale poważniejsza sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Czyli zachowaj do niego dystans, nie musisz wchodzić mu w drogę, to unikaj go.

Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

 

Wiąże się to jeszcze z jednym tematem, a mianowicie z odpowiedzialnością za bliźniego. Przypomniał nam o tym w pierwszym czytaniu Ezechiel. Jeśli do występnego powiem: Występny musi umrzeć - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę.

Pewien król miał syna, którego poprosił, aby ten po jego śmierci pozbył się wszystkich jego nieprzyjaciół. Wielkie zdziwienie pojawiło się na twarzach wielu, kiedy po śmierci ojca, zobaczono młodego króla spacerującego w gronie dotychczasowych nieprzyjaciół ojca, uśmiechającego się i żartującego. Ktoś nawet zapytał go: dlaczego nie pozbyłeś się nieprzyjaciół? A młody król odpowiedział: Jak to nie, przecież uczyniłem z nich swoich przyjaciół.

Trzeba nam Bożej mocy, Bożego światła, abyśmy upominając innych pozyskiwali nie wrogów, a przyjaciół. Amen.