Jak w rodzinie

Wtorek, rok II, Łk 8,19-21

Relacja, te codzienne, zwyczajne, pomiędzy najbliższymi w domu obejmują nie tylko słowa, ale i bardzo swoisty język gestów „wypracowany” przez domowników, również porozumiewanie się bez słów. Tam, gdzie miłość odnawia się i wzrasta w sercach małżonków, dzieci, rodzeństwa, kochający się mogą i chcą odkrywać nawet swoje myśli i pragnienia. Czasami wyprzedzają się nawet w czynieniu tego, co dobre dla drugiego.

S. Anna Bałchan śpiewa w jednej ze swych piosenek: „Dobrze, że jesteś, bo czułe myśli mam komu wysłać…”. Nie ma tu powiedziane wprost, ale myślę, że można widzieć w tym tekście błysk dialogu miłości pomiędzy ludźmi - np. w rodzinie, między przyjaciółmi, ale i pomiędzy Bogiem, a człowiekiem. Obecność, dobra obecność, to fundament rodziny.

Jezus widzi swoich uczniów, swój Kościół jako rodzinę, gdzie słuchamy Jego słów, odkrywamy Jego pragnienia i wcielamy je w życie. Wtedy Chrystus jest jak Oblubieniec, który cieszy się z pięknych kroków, słów, jak i samego wyglądu oblubienicy. Ale Jezus mówi coś więcej: „Moją matką i moimi braćmi są…” (Łk 9,21).

Jezus chce być przez nas „noszony” w sercu i „zrodzony” jak Słowo w Betlejem, ubogie, bezbronne, ale posiadające moc stwarzania wszystkiego na nowo. Pragnie, abyśmy byli odpowiedzialni za Słowo zrodzone, Ono przecież chce wzrastać pomiędzy nami. Jesteśmy jak brat Jezusowi, kiedy rozumiemy Go i bez słów, na co dzień i wtedy, kiedy dzieje się coś ważnego. Brat od brata może przyjąć bezinteresownie każdą prośbę i odpowiedzieć w sposób pomysłowy, hojny i radosny.