Jakim prawem…

Poniedziałek, Św. Łucji, dziewicy i męczennicy (13 grudnia), rok II, Mt 21,23-27

Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu, pytając: «Jakim prawem to czynisz? i kto Ci dał tę władzę?». Jezus im odpowiedział: «Ja też zadam wam jedno pytanie: jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?». Oni zastanawiali się między sobą: «Jeśli powiemy: „z nieba”, to nam zarzuci: „Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?”. A jeśli powiemy: „od ludzi”, to boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka». Odpowiedzieli więc Jezusowi: «Nie wiemy». On również im odpowiedział: «Zatem i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię».

 

„Jakim prawem to czynisz? Jakim prawem to mówisz? Jakim prawem ośmielasz się tak myśleć?” Zapewne nie raz spotkaliśmy się z takimi pytaniami. Nie ominęły one i Jezusa. Zastanawiające jest to, czy pytający aby na pewno byli otwarci, by usłyszeć prawdę. Przyglądając się postawie faryzeuszy, można stwierdzić, że raczej nie. To dobra lekcja dla każdego z nas. Jeśli zadaję pytanie, to muszę być gotowy przyjąć odpowiedź. Niezależnie od tego, czy mnie zaboli, czy wyda mi się niewiarygodna. Inaczej nie ma dialogu i poszukiwania prawdy. A przecież, jak mówił sam Jezus, tylko ona wyzwala… do życia miłością.