Jerycho Zacheusza...

Wtorek, XXXIII Tydzień Zwykły, rok I, Łk 19,1-10

Wtorek, bł. Salomei (Łk 19,1-10)

Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A /był tam/ pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: Do grzesznika poszedł w gościnę. Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie. Na to Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło.

Jerycho, symbol ziemi obiecanej Izraela… A w sercu Zacheusza jego pragnienie zobaczenia Jezusa staje się Jerychem dla Pana, taką ziemią obiecaną, na której ktoś odpowiada na miłość i chce spotkania, przebywania, modlitwy. Dla Zacheusza zaś odpowiedź Jezusa i wizyta w Jego domu czyni i serce, i dom nie mniej błogosławionymi, jak przed laty Kanaan dla Izraela.

To tutaj właśnie Zacheusz odnajdzie sens życia, to tutaj zrozumie, o co chodzi Bogu, to tu spotka samego Mesjasza, to w Jego przyjściu odczuje błogosławieństwo i tak upragnioną wolność. To tu zrozumie, że pieniądze to nie wszystko i prawdziwie otworzy serce na drugiego człowieka, zauważając nawet rany, które zadał innym. Ta wizyta staje się prawdziwym Jerychem, prawdziwą ziemią obiecaną.

Z błogosławieństwem +, ks. Michał scj.