Jeździec na białym koniu

Czwartek, XXXIV Tydzień Zwykły, rok II, Łk 21,20-28

 

Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą. Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. 

       W roku 2009 na ekrany polskich kin wszedł film science fiction pt. „2012”. Data premiery też była nieprzypadkowa (11 listopada). Bynajmniej reżyserowi filmu nie chodziło, aby uczcić Narodowe Święto Niepodległości w naszej Ojczyźnie (zresztą wątek katastroficzny nie pasowałby do okoliczności). Chodziło o zupełnie coś innego, a mianowicie: według kalendarza Majów 21 grudnia 2012 miał nastąpić zapowiadany przez nich koniec świata. Więc cóż będzie się lepiej sprzedawać jak nie: sensacyjna, ale i zarazem fikcyjna, wizja końca świata?

    Oczywiście filmów, które w swojej fabule zawierają element całkowitej zagłady, jest znacznie więcej. Zapewne jest w każdym człowieku potrzeba zapełnienia tej wiedzy, skoro temat ten powraca co jakiś czas.

    Ostatnia księga natchniona z Nowego Testamentu- Apokalipsa Jana, także w pewien sposób nawiązuje do czasów ostatecznych, jednak nie można jej interpretować w sposób opaczny, tak jak to było czynione w fantasmagoriach średniowiecznych (zresztą i dzisiaj wiele sekt wykorzystuje ten motyw, głosząc swoisty i niezdrowy katastrofizm). Wizja Jeźdźca na białym koniu, który wyrusza przed Sądem Ostatecznym, daje dużo do myślenia (zob. Ap 6, 1nn).

    Temat zagłady, zniszczenia powraca po raz kolejny, czytając słowa przytoczonej ewangelii wg św. Łukasza. Jezus ponownie odwołuje się do obrazu zburzenia Jerozolimy. Przedstawia On w obrazowy sposób to, co będzie się działo: „Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody… Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów… Ludzie mdleć będą ze strachu…”.

     Słowa te znajdują potwierdzenie w zapiskach historyka żydowskiego Józefa Flawiusza (37 r. - ok.94 r.), który zanotował, iż podczas oblężenia Jerozolimy w 70 r. przez wojska rzymskie zginęło w Jerozolimie ok. 1mln ludzi, a ok. 97 tys. później zostało uprowadzonych do niewoli. Naród żydowski praktycznie przestał istnieć.

     Perykopę biblijną kończą słowa zapowiadające powtórne przyjście Jezusa: „Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą”. Chrystus wielokrotnie zapewniał o swoim powrocie, dlatego naród izraelski z wielkim utęsknieniem wyczekiwał tego wydarzenia.

    „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” – zachęca swoich uczniów Jezus. Kiedy człowiek coś przeżywa, doświadcza jakiegoś kryzysu, troski, zmartwienia, daje temu wyraz chociażby mając głowę opuszczoną. Chce w ten sposób ukryć swoje zmartwienia.

     W obliczu różnych wydarzeń, jakie mają towarzyszyć ostatecznemu przyjściu Zbawiciela, wierzący ma „nabrać ducha”, nabrać pewności, że to, w co wierzył, za chwilę stanie się prawdą. Nie może zachowywać się tak, jak ludzie nieufający Bogu: popadać w panikę czy rozpacz (tak często prezentowane stany emocjonalne ludzi w zagrożeniu życia ukazywane przez filmy katastroficzne).

     Codziennie, pewnie i po kilka razy powtarzamy słowa z modlitwy Pańskiej: „Przyjdź Królestwo Twoje…”. Pragniemy wiecznego Królestwa, ale ono już przybliżyło się do nas w Słowie Bożym, przybliżyło się w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Królestwo Boże jest pośród nas w Eucharystii (por. KKK 2816).

      Nie wyczekujmy z niecierpliwością na apokaliptycznego Jeźdźca na białym koniu, nie trwóżmy się katastroficznymi i pogańskimi filmami o zagładzie Ziemi, ale żyjmy już teraz Królestwem Bożym.

 Przeczytaj inne komentarze ks. Krzysztofa