Już zwyciężyłem…

Poniedziałek, VII Tydzień Wielkanocny, rok II, J 16,29-33

Uczniowie rzekli do Jezusa: «Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie potrzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś». Odpowiedział im Jezus: «Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Ja zwyciężyłem świat».

 

Czasem wydaje mi się, że pokój mojego serca zależy wyłącznie od tego, czy zdołam wykonać wszystkie zaplanowane prace, napisać wszystkie obiecane teksty, przygotować wszystkie wystąpienia i wykłady; czy spełnię czyjeś oczekiwania i zrealizuję pokładane we mnie nadzieje… Szukając i pragnąc tego pokoju, pracuję, piszę i przygotowuję, spełniam i realizuję. I tak często doświadczam nie-pokoju, konfrontując się z własną bezsilnością wobec przeładowanego planu, obietnic złożonych na wyrost, wielości lub trudności zaplanowanych wystąpień i wykładów, uświadamiając sobie, że spełniłem… i nie zrealizowałem…

Powiedziałem ci o tym (tzn. o miłości Ojca!), abyś pokój miał we mnie, aby ten pokój nie zniknął także wtedy, kiedy po ludzku wszystko się wali i upada („na świecie doznacie ucisku…”), abyś miał odwagę wierzyć (nawet w kompletnych ciemnościach!), że ukrzyżowany, zabity i zmartwychwstały, opuszczony przez wielu i wciąż zjednoczony z Ojcem już zwyciężyłem (νενίκηκα*)…


*grecki czas perfectum oznacza czynność dokonaną w przeszłości, której skutki trwają…