Kamień

Wtorek, XXXIV Tydzień Zwykły, rok I, Łk 21,5-11

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Zapytali Go: Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie? Jezus odpowiedział: Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie chodźcie za nimi. I nie trwożcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec. Wtedy mówił do nich: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.

          
        Kamień, który widzi we śnie król Nabuchodonozor, odrywa się, uderza w posąg  złoto-miedziano-żelazno-gliniany, niszczy ów ludzki posąg, a sam kamień rozrasta się do o wiele większych rozmiarów, napełniając cały świat (Dn 2,31-45). Można powiedzieć, że kamień jest  „jak budowniczy” innego królestwa, które nigdy nie ulegnie zniszczeniu. Królestwa ziemskie: żelazne czy gliniane, świecące i miedziane czy mroczne i błotne- przemijają, wszyscy władcy tych królestw przemijają; królestwo Boga zaś nie zginie.
        „Kamień odrzucony przez budujących, który stał się głowica węgła” (Ps 118,22; Dz 4, 11) to Jezus Chrystus. Wiara w Niego, złożenie w Nim nadziei przenosi nas w inny świat wartościowania, czynów i innego budowania. Uwalnia nas od zachwytu drogimi i pięknymi kamieniami tego świata, od całej troski poszukiwania ich, gromadzenia i budowania budowli, które wcześniej czy później runą jak posąg  ze snu Nabuchodonozora.
         Każde zdanie Ewangelii Jezusa przyjęte sercem jest jak ziarnko gorczycy, jak mały kamyk, który burzy w nas stare myślenie o jakiejkolwiek potędze, a zwraca ku służbie z miłością. Jezus przestrzega przed posłuszeństwem takim mesjaszom, którzy budują posągi, niezależne i nowe systemy duchowe, i sami nazywają się wybawcami lepszymi niż On: „Nie chodźcie za nimi”. Mamy uwierzyć, że każde słowo Jezusa daje życie, a wzrastając w nas, może wydawać owoce napełniające cały świat. Z tego co małe i słabe wyrasta mocne i wieczne. Nie od razu stajemy się święci. Potrzeba czasu, a nie skupiania się na tym, „kiedy się to stanie?”, kiedy nastąpi koniec wszystkiego. Mówiąc delikatnie, pytanie postawione Bogu o koniec mojego życia i koniec świata jest pytaniem niedyskretnym. „Kiedy tato dasz mi ten najpiękniejszy prezent, który przygotowałeś? No wiesz ten spadek, który odziedziczę?”. Co ma odpowiedzieć ojciec? „Wtedy kiedy dorośniesz”. A Jezus tak nie czyni. Nie mówi – „jesteście niedojrzali, jeszcze nie!”, ale uważajcie: nie dajcie się zastraszyć, ani tym, co w przyrodzie, ani tym, co w polityce, ani tym, co jest zastępowaniem moich słów – jakąś nowa ewangelią. Złóżcie całą nadzieję w moim Imieniu, w każdym moim słowie, które nigdy nie przeminie, a w którym jest cała moja wieczna miłość.

Fot. sxc.hu