Kilka minut miłosierdzia

Poniedziałek, XXVII Tydzień Zwykły, rok II, Łk 10,25-37

Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim? Jezus nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź, i ty czyń podobnie!

 

Było to kilkanaście miesięcy temu. Dzień słoneczny, tak jak dzisiaj, tyle tylko, że na wiosnę. Poranne zajęcia musiałem rozpocząć od wysłania listów na poczcie. Myślałem, że to będzie taki dobry spacer na początek dnia...
 
Ruszyłem w kierunku ul. Wołoskiej w Warszawie. Już z oddali zobaczyłem, że ktoś "siedzi" na trawniku, oparty o blok. Wielu ludzi przechodziło tamtędy, bo nieopodal jest przystanek tramwajowy. Sporo osób spoglądało w stronę tego człowieka, nikt jednak nie podszedł. Mężczyzna miał "znamiona"  bezdomności. Zarośnięty, w brudnych ubraniach, ręce miał odmrożone. W pierwszej chwili myślałem, że "odpoczywa" po upojnej nocy. Nie było z nim żadnego kontaktu. Kobieta, która razem ze mną przystanęła przy nim, zadzwoniła po pogotowie. Medycy przyjechali bardzo szybko, czekanie trwało może 10 min?Lekarz rozpiął mu koszulę, osłuchał i szybko stwierdził, że "jest gotowy". Nie wiem, ile czasu tam leżał?

Ile ludzi (kapłanów i lewitów...) przeszło obok niego obojętnie? Wiem jednak, że wystarczyło 10 minut, aby jego zwłoki nie leżały pod blokiem, na trawniku, gdzie pewnie często psy załatwiały swoje potrzeby fizjologiczne.