Kimże Ty jesteś?

Wtorek, V Tydzień Wielkiego Postu, rok II, J 8,21-30

Jezus powiedział do faryzeuszów: «Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie». Mówili więc Żydzi: «Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?» A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeżeli bowiem nie uwierzycie, że Ja Jestem, pomrzecie w grzechach waszych». Powiedzieli do Niego: «Kimże Ty jesteś?» Odpowiedział im Jezus: «Przede wszystkim po cóż do was mówię? Wiele mam w waszej sprawie do powiedzenia i do osądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał, jest prawdomówny, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego». A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: «Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja Jestem i że Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba». Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego.

 

Życie daje nam możliwość spotykania i poznawania nowych ludzi. Daje nam możliwość nawiązywania nowych relacji. Bywają one różne: jedne krótkie, przelotne, inne natomiast dłuższe, mocniejsze. Ale bywają też spotkania wyjątkowe, kiedy czujemy, że stoi przed nami ktoś szczególny. Jeszcze nie wiemy dlaczego, ale zadajemy sobie pytanie: Kim on jest? Kim ona jest? I takie spotkanie może być punktem wyjścia do pogłębionej relacji i wzajemnego ubogacenia, z poczuciem wdzięczności Bogu za dar czyjejś obecności. Potrzeba oczywiście tego przekonania, że nie wiem wszystkiego, nie posiadam wszystkiego, nie umiem wszystkiego i nie rozumiem wszystkiego. W takiej sytuacji, przy takim nastawieniu, każde spotkanie i nowa relacja mają szansę mnie ubogacić.

Faryzeusze zaślepieni przekonaniem o swojej nieomylności, zadufani w sobie zlekceważyli Jezusa i nie wykorzystali szansy, aby ubogacić się Jego słowem i światłem Bożej mądrości. Pełne pogardy i wrogości: „Kimże Ty jesteś?”, dalekie było od chęci spotkania i ubogacenia się tym spotkaniem. Ich ironiczne pytanie to dramat ludzi uprzedzonych, pysznych i pełnych wrogości. Dramat utraconej szansy na owocne spotkanie.

Na szczęście Jezus cierpliwie odpowiada i tłumaczy. Oprócz faryzeuszów byli bowiem jeszcze inni słuchacze. I to ich najbardziej zdumiały słowa Jezusa. Nie kolejny cud, nie nadzwyczajny znak czy głos z nieba. Tym razem Jezus pozornie nic nie robi. Mówi. Opowiada o Ojcu, o swojej przyszłości. Opowiada z troską i cierpliwością o naszej przyszłości, o naszym zaangażowaniu w relację z Nim. Opowiada z troską o naszym zbawieniu. Nie ma nam za złe, że żyjemy „na niskości” ogarnięci sprawami świata, ale tym bardziej zachęca nas do wznoszenia naszych serc ku wyżynom nieba, ku Bożym sprawom. To właśnie ta cierpliwość i troska o człowieka, o jego zbawienie sprawiły, że „wielu uwierzyło w Niego”.

Dziękujmy Bogu za każde spotkanie z Nim i innym człowiekiem, za spotkanie i każdy dialog, które nas ubogaciły, które rozwinęły naszą wrażliwość na dobro, piękno i prawdę.