Komandosi Boga

Poniedziałek, Święto św. Marka, ewangelisty (25 kwietnia), rok II, Mk 16,15-20

Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie». Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

 

Kiedy czytam przeznaczony na dziś fragment Ewangelii św. Marka stanowiący tzw. dłuższe zakończenie drugiej Ewangelii (pierwotnie Ewangelia według św. Marka kończyła się prawdopodobnie na wersecie 16,9!), przychodzi mi do głowy myśl, że Jezus posyła w świat oddział specjalny swoich doborowych komandosów! Mają oni iść na cały świat i głosić Ewangelię całemu stworzeniu... Mają wypędzać złe duchy, władać biegle różnymi językami, a ich zmodyfikowany system immunologiczny czynić ma ich odpornymi zarówno na jad węży, jak i truciznę, którą wróg chciałby im zaaplikować w postaci płynu. Całości wyposażenia dopełniać ma rodzaj specjalnej energii, którą poprzez nałożenie rąk przekazać mogą chorym tak, że odzyskają oni zdrowie...

Odkładam Ewangelię, oddycham z ulgą, myśląc: „uff, to nie o mnie... Mój świat przecież czasem tak zawężony, mój francuski tak bardziej intuicyjny niż wyuczony i czasem boję się zwykłej ciemności, a co dopiero złych duchów. Łysa głowa sprawia, że łatwo się przeziębiam i tak mi trudno znieść moją bezradność w obliczu czyjegoś cierpienia... I moja wiara wciąż taka krucha... A przecież Ty, Jezu, powołałeś komandosów...”.

I tylko nie daje mi spokoju pytanie, dlaczego chwilę wcześniej Ewangelista aż trzykrotnie podkreślił niewiarę uczniów, a opisując przebieg ich misji, wspomniał jedynie, że „poszli i głosili Ewangelię wszędzie...”. Gdzie ich wspaniałe czyny, gdzie cuda: egzorcyzmy, obce języki, węże i uzdrowieni chorzy?

Pan zaś współdziałał z ich kruchością i potwierdzał słowo (które było w nich jak ziarno!) swoimi znakami...