Król, czy król? Kogo K/król?

W roku 1959, kiedy rozpoczęły się przygotowania do Soboru Watykańskiego II rozesłano do wszystkich biskupów świata ankietę, z zapytanie o czym chcieliby dyskutować? Wszystkie nadesłane odpowiedzi znajdą się w archiwach watykańskich. Można tam znaleźć między innymi propozycję ówczesnego arcybiskupa Waszyngtonu, aby „w świetle doktryny o Stworzeniu i Odkupieniu” sobór wypowiedział się na temat „możliwości inteligentnego życia na innych planetach”.  W związku z o wiele ważniejszymi wyzwania teologicznymi Sobór Watykański II nie zmierzył się z powyższym tematem. Ale jeżeli inteligentne życie istnieje na innych planetach, to tam dzisiaj również uroczystość – Jezusa Chrystus Króla Wszechświata!

Kim dla nas jest jednak król? Co to pojęcie dla nas oznacza wobec ogólnej „dewaluacji” wartości jaką jest władza, przywództwo? Bardzo wyraźnie można było taki proces zauważyć w Polsce na przykładzie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który był pokazywany w mediach jako fajtłapa i „pan nikt”. W dzień tragicznej katastrofy samolotu pod Smoleńskiem  w Krakowie wisiały bilbordy zachęcające do sprzeciwu wobec propozycji nadania Lechowi Kaczyńskiemu honorowego obywatelstwa miasta. I wydaje mi się, że po mimo zmiany opcji politycznej „na górze” pan prezydent już dla wielu Polaków to „pan nikt”, bo raz wykowanego obrazu głowy państwa nie tak łatwo da się zmienić.

A królowie Polski? Może pamiętamy ich jeszcze z obrazków z książek do historii. Mamy ich teraz na banknotach, ale pomimo tego, że je tak bardzo cenimy, to pewnie większość z nas miałby problem z powiedzeniem, kto się na tych wizerunkach znajduje. Pamiętam z czasu mojej nauki w seminarium, że profesor od historii Kościoła skrytykował nas za pomieszanie chronologiczne w poczcie królów Polski, który wisiał na korytarzu. Jednak jego uwagi chyba nikogo nie poruszyły. Nikt się nie zainteresował by przywrócić porządek historii. Dlaczego? Pewnie dlatego, że nie znając królów i ich historii, mało nas interesowało, że „wiszą nie po kolei”.

Kim jest dla nas król? W czasie kiedy nie ma prawie żadnego autorytetu władzy. Wobec faktu, że nawet katolicy jawnie potrafią atakować swojego przywódcę – papieża, bo powiedział coś, czy przypomniał nauczanie Kościoła, które nie jest zgodne z ich aktualnym pomysłem na życie. Kim jest dla mnie król?

Czy jeszcze mają szansę powrócić czasy pokazywane w filmie „Gladiator”, kiedy to stary cesarz Marek Aureliusz przybywa na zwycięskie pole bitwy z Germanami i wszyscy, którzy stają na jego drodze mają wzrok wbity w ziemię, bo nie byli godni spoglądać na oblicze cesarza, którego władza jak wierzono pochodził od bogów. Czy  my ludzie XXI w. jesteśmy w stanie właściwie zrozumieć panowanie Jezusa, jeżeli w nas wartość władzy i szacunek do niej jest taki niewielki? Jak w takim świecie Jezus ma być Królem?

Jakim Królem, czyim Królem chce być Jezus? Najprościej jest zajrzeć do ewangelii, a ta mówi nam, że nie jest On królem salonów, biznesmenów, czy polityki, ale głodnych, spragnionych, przybyszów, nagich, chorych, więzionych. Czy wobec tego ma on w Polsce, swojej umiłowanej i wybranej ojczyźnie wielu poddanych? Teoretycznie tak, bo on Bałtyku do Tatr mieszka 95 % ludzi ochrzczonych, a ok. 50 % w każdą niedzielę spotyka się na Mszy św. ze swoim Królem. Rezultat całkiem niezły, ale…

Wynik ostatnich wyborów w Polsce pokazał, że poddani Króla Wszechświata niekoniecznie rozumieją Jego przesłanie, a nawet idą dokładnie odwrotna drogą. W jednym z tygodników politolog z Uniwersytety Warszawskiego zapytany, czy Ruch Palikota, to tylko chwilowy wybryk na scenie politycznej odpowiedział:

„(…)niekoniecznie. Wielu młodych Europejczyków opowiada się dziś za skrajnym indywidualizmem, egoizmem, liberalizmem. Ruch jest wiec częścią tego europejskiego zjawiska i może być bardzo rozwojowy". To właśnie mówi dziś świat: indywidualizm, egoizm, liberalizm!

 A co mówi Jezus, Król Wszechświata? Co proponuje nam nasz przywódca? Zawsze MIŁOŚĆ! Przede wszystkim tą w Eucharystii, gdzie za każdym razem dokonuje się ofiara krzyża.

W czasie trzęsienia ziemi w Armenii w 1988 r., które zabiło 5 tys. ludzi wydarzyła się niezwykła historia. Kiedy zawalił się jeden z budynków Susanna Petrosyana i jej 4 letnia córka spadły z piątego piętra do piwnicy i zostały przysypane gruzami, udało się im przeżyć. Po pewnym czasie matka odkryła koło siebie słoik dżemu i podała go swojej córce, kiedy dziewczynka go opróżniła, matka usłyszała płaczliwie słowa; „mamo chce pić”. Matka znalazła kawałek połamanego szkła i zaczęła rozcinać sobie rękę i przykładać ją do ust dziewczynki. Nie pamięta ile razy użyła tej metody, aby nakarmić dziecko. Ósmego dnia od katastrofy ratownikom udało się dotrzeć do tych kobiet.

A co czyni Jezus w Eucharystii? Czy nie umiera za mnie i za ciebie? Z czym przychodzi do nas nasz Król? Z miłością, całkowitą, bez oszczędzania się, po śmierć, po krzyż. Z miłością, którą możemy zawsze spotkać w Eucharystii. I o taką miłość do swoich poddanych woła! Mówi nam o głodnych, spragnionych, przybyszach, nagich, chorych, w wiezieniu.

Kiedy myślimy o głodnych, czy spragnionych, to pewnie kojarzą na się ludzie oblegający ławki na dworcach, cuchnący alkoholem – oni jednak najczęściej sami wybierają taki styl życia. Biedna to też niekoniecznie babcia, która prosi nas na rynku o wykupieni recepty, bo jak całkiem niedawno czytałem takie babcie potrafią obejść całą rodzinę zbierając recepty, a później odsprzedają tylko właścicielom przepisanych leków medykament po „promocyjnej cenie”, bo znalazł się jakiś litościwy…

Kim są więc ci, o których Jezus mówi w ewangelii i od których ma zależeć nasze zbawienie? To pewnie Jezus mówi o takiej babci, której rozmowę słyszałem ostatnio w parku: „dobrze, że mam tego pieska, on jest taki mi wierny, dzięki niemu nie jestem samotna…”. To jest tylko jeden przykład, każdy z nas zna ich pewnie wiele.

Kiedy Jezus umierał na krzyży i powiedział „pragnę”, to nie chodziło mu o coca-colę. Pragnę człowieku, abyś dawał siebie, abyś kochał, abyś potrafił dostrzec biedę, przemoc, gwałt, niezgodę, nienawiść – to wokół Ciebie i wyciągnął do ochrzczonego brata pomocną dłoń, żebyś nie udawał, że nie widzisz, bo twój świat jest w miarę poukładany i szkoda go niszczyć!

Uroczystość Króla Wszechświata, to kolejne wezwanie do rachunku sumienia z mojego chrześcijaństwa! „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów”. AMEN

ks. Piotr Chmielecki scj, zbieramto.pl