Limit na dobro...

Poniedziałek, XXIII Tydzień Zwykły, rok II, Łk 6,6-11

W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Podnieś się i stań na środku!». Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: «Pytam was: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć?». I spojrzawszy dokoła po wszystkich, rzekł do niego: «Wyciągnij rękę!». Uczynił to, i jego ręka stała się znów zdrowa. Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, jak mają postąpić wobec Jezusa.

 

Czy jest jakiś czas, w którym nie moglibyśmy czynić dobra? Nie. Czas wojny, obozów koncentracyjnych, łagrów i więzień komunistycznych pokazał, że choćby dookoła szalała burza zła, człowiek zawsze może wybrać dobro, choć wiadomo, że konsekwencją tego może być utrata życia.

Czy jest jakiś uprzywilejowany czas na czynienie dobra? Tak. To każda chwila, może nawet szczególnie ta, którą chcemy ofiarować Bogu. Wyraźnie pokazuje nam to dzisiejszy fragment Ewangelii. Jezus nie cofa się przed czynieniem dobra, choć wie, jakie będą tego konsekwencje. Dla Niego ważniejszy jest człowiek i jego dobro.