Los powołanych i wezwanie do pokory

 

V Tydzień Wielkanocny – Sobota

Kilka myśli dla zakonników i kapłanów... 

    Jezus opisuje nam dzisiaj sytuację, w jakiej znajdują się wszyscy ci, którzy zdecydowali sią w swoim życiu naśladować Go jako Mistrza. Jest to przede wszystkim sytuacja osób w szczególny sposób wybranych przez Boga i powołanych do tego, by w swym życiu naśladować Go bardziej z bliska, rozwijając w sobie Jego cnoty i podejmując Jego styl życia.

    Jako osoby powołane zostaliśmy wyłączeni ze świata, chociaż dalej żyjemy w świecie. Wprawdzie niczym szczególnym jako chrześcijanie nie wyróżniamy się od innych osób żyjących w świecie – tak jak my mniej lub bardziej szlachetnych, to jednak w glinianych naczyniach naszych serc złożony został dar wyjątkowy – Boże powołanie do wyłącznej służby Panu. Wyraża się on w łasce szczególnej i wyjątkowej konsekracji – zakonnej i kapłańskiej.

    Zostaliśmy powołani – ta prawda uświadamia nam po pierwsze bezwarunkowość i uprzedzający charakter łaski Boga, który bez żadnych naszych zasług pozwala nam cieszyć się zażyłością z Nim, przebywać tak blisko Niego, wsłuchiwać się w Jego słowa, naśladować formę Jego życia i działalności w świecie, wprowadzać w życie pragnienia Jego serca.

    Jezus w dzisiejszej Ewangelii pokazuje jednak świat, który stoi w opozycji do Boga. „Jeżeli świat was nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność” (J 15, 18-19). Jak mamy rozumieć tę opozycję? Czy to oznacza, że świat sam w sobie jest zły? Co w ogóle oznacza pojęcie „świat”, o którym mówi Jezus? Objawienie Boże uczy nas, że świat i każda istota, która jest na świecie zostały stworzone przez Boga jako dobre. Świat stworzony przez Boga sam w sobie nie jest więc zły, bo w zamiarze Stwórcy został przeznaczony na miejsce uświęcenia człowieka. Świat jednak, o którym mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii, oznacza to wszystko, co sprzeciwia się temu zamiarowi zbawczemu Boga. Dlatego nie dziwią nas słowa Mistrza: „Ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15, 19). Jako chrześcijanie zostaliśmy wezwani do życia w zjednoczeniu z Bogiem. Jezus bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że znajdujemy się w stanie nieustannej walki, walki duchowej, która polega na konieczności ciągłej troski o wybór Boga a nie tych wszystkich pseudowartości, które szatan – pod pozorem dobra – próbuje nam przedstawić jako coś atrakcyjnego i godnego naszych pragnień. To oczywiście powoduje konflikt, złość, a nawet nienawiść przeciwnika Boga, tego ojca kłamstwa, który w swojej pysze próbuje nas odciągnąć od źródła miłości i naszego szczęścia. Nienawiść, o której mówi Jezus, może wyrażać się w różny sposób. Nie to jest jednak istotne. Istotne jest to, że w tej walce z przeciwnościami naszym największym orężem, naszą siłą jest sam Bóg, który zawsze żyje, aby się wstawiać za nami (Hbr 7, 25).

    Zaskakuje nas szczerość Jezusa, kiedy tak otwarcie mówi o prześladowaniach i przeciwnościach, które najpierw spotkały Jego samego i z konieczności niejako mogą spotkać tych, którzy w Niego wierzą. Co jest przyczyną tej nienawiści, z którą się On spotkał i  której my także możemy doświadczyć? Przyczyną jest nieznajomość Boga. Jezus sam mówi: „To wszystko będą wam czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał” (J 15, 21).

    Świadomość tego, kim jest Bóg, świadomość Jego miłości i dobroci, jest w stanie skruszyć nienawiść, przemienić serce człowieka i skierować je do odwzajemnienia miłości. Dlatego wciąż istnieje nagląca potrzeba modlitwy, aby wszyscy ludzie poznali prawdziwego Boga. Poznanie Boga, którego On sam udziela stopniowo człowiekowi, który rzeczywiście dąży do znalezienia prawdy, zmienia sposób patrzenia osoby na świat i na innych ludzi. Odkrywają się wówczas nowe horyzonty poznawcze, nowa – pozytywna motywacja do działania i do współpracy z innymi. Wiara, która jest Bożym darem i którą otrzymujemy od Boga – jeśli ją tylko pielęgnujemy i rozwijamy, wlewa w serce człowieka dar miłości, którą odtąd może się on dzielić z innymi, szukając dla każdego ze swoich sióstr i braci prawdziwego dobra, prawdziwej sprawiedliwości; wszystkich obdarowując tym, co ma najcenniejszego – darem miłości Bożej.

    "Sługa nie jest większy od swego Pana” (J 15, 20). Jakże bardzo musimy wziąć sobie do serca te słowa Jezusa, by nie ulegać tej pokusie, która od początku stworzenia czyha u naszych wrót, próbując nas zwieźć i odciągnąć od Boga. Wydaje się, że osoby powołane, zakonnicy i kapłani, powinni łatwiej i szybciej uporać się z tym zagrożeniem i reprezentować w swoim życiu postawę pokory i uniżenia wobec Tego, który jest Dawcą wszelkich darów i wobec ludzi, którym posługują. W rzeczywistości jednak nasza sytuacja niewiele różni się od ludzi świeckich, może nawet jeszcze częściej wpadamy w pułapkę przechwalania się swoimi dokonaniami, błyszczenia wobec innych, czasem nawet zwyczajnej zazdrości czy chorej rywalizacji, gdzie już prawdziwe dobro, do którego powinniśmy dążyć, gubi się w gąszczu zabiegania o uznanie naszych dokonań. „Sługa nie jest większy od swego Pana” (J 15, 20). Warto brać przykład z pokornej postawy samego Jezusa, który nie tylko w swoich słowach, ale rzeczywiście jest cichy i pokorny sercem. Niech świadomość, że sługami nieużytecznymi jesteśmy i że Bóg sam nas wywyższy w stosownej chwili, porządkuje te nasze pragnienia.