Mama – stan umysłu

Czasami mam wrażenie, że bycie mamą to nie tylko jakaś rola do spełnienia, to również stan umysłu. Bardzo lubię to stwierdzenie, ponieważ wskazuje na szereg ciekawych, czasem zabawnych zachowań ludzi, odróżniających ich od innych. Pamiętam, kiedy jeszcze byłam singielką, często zadziwiały mnie i trochę śmieszyły rozmowy i zachowanie małżonków, którzy mieli swoje dziwne wówczas dla mnie rytuały. Gdy słyszałam rozmowy mam o zielonych kupkach, to w duchu sobie powtarzałam, że ja nigdy taka nie będę. I na mówieniu się skończyło. Kiedy jesteś mamą, cały twój świat staje do góry nogami. Coś, co kiedyś wzbudzało moje zdziwienie, a czasem przerażenie, stało się nieodwracalną rzeczywistością. Czy to lubię? Trochę jest to konsekwencja życiowych wyborów, z wszystkimi wadami i zaletami. Jednak stanowczo zalet jest więcej, a na pewno ta bezgraniczna miłość i poczucie bycia potrzebnym nadaje sens mojemu życiu.

Mieszkam na młodym osiedlu, gdzie dzieci pojawiają się jak grzyby po deszczu. Nie ukrywam, że do niedawna nie znałam sąsiadów, ale od kiedy pojawiły się dzieci, to my, mamy, tworzymy swoistą grupę. Trochę to może budzi obawy, że podczas każdego naszego spotkania przy piaskownicy nie umiemy się opanować, by nie poruszać tematu naszych dzieci. To oczywista oczywistość, że będąc na etapie rodzenia dzieci, małych dzieci, gros naszych zainteresowań skupia się na nich.

Co zmieniło się w moim życiu, od kiedy zostałam mamą? Odpowiedź chyba nie będzie trudna – wszystko. Przede wszystkim przy dzieciach człowiek chyba, jak nigdy wcześniej, musiał szybko wydorośleć. Natłok obowiązków połączony ze zmęczeniem, czasami brakiem zrozumienia bywa nie na żarty trudny. Dopiero teraz doceniamy sen i dramat, kiedy tego snu zabrakło. Ileż to trzeba zażegnywać kryzysów. Dzieci pojmują świat bardzo prostolinijnie, czasami chciałoby się trzasnąć drzwiami, bo trudno nam niekiedy zrozumieć dziecięce problemy. Dzięki nim jednak uczę się dużo cierpliwości, choć jeszcze tej sztuki z pewnością nie opanowałam. Wiem, że nie wolno mówić, że nic się nie stało, bo z naszej perspektywy może i nic, ale nasz synek/ nasza córka naprawdę źle się czuje. 

Ponadto zarządzanie czasem też jest nie lada wyzwaniem. Nawet będąc mamą w domu, każda godzina jest wypełniona jakimś zadaniem. Stale rosnąca góra prania, odkurzanie, robienie pełnowartościowych posiłków, zbieranie wielu niepotrzebnych rzeczy z pola widzenia małego odkrywcy. Owszem, przy dzieciach uczymy się też wiele rzeczy odpuszczać. Nawet te, które kiedyś były obowiązkowe – teraz można już bez nich żyć. 

Godzenie pracy zawodowej oraz macierzyństwa jest dla mnie czymś abstrakcyjnym. Mam to szczęście, że mogę w pełni poświęcić się macierzyństwu, ale z podziwem obserwuję mamy, które codziennie potrafią to łączyć. Są mamy, które potrzebują innych zajęć, i wtedy praca zawodowa jest najlepszym na to lekarstwem. Są też mamy, które właśnie będąc z dziećmi w domu, odkrywają nowe możliwości. Wszystko jest kwestią podejścia. Tym bardziej że bycie matką nie kończy się o określonej godzinie. Ciągle myślimy o liście zakupów, w co ubrać dzieci, co ugotować na jutrzejszy obiad, co jeszcze należy posprzątać, co znowu uprasować, jak zaplanować plan dnia uwzględniając wszystkie dodatkowe zajęcia naszych pociech. 

Opieka i pielęgnacja to tylko wbrew pozorom drugorzędna kwestia, ponieważ największą odpowiedzialnością jest wychowanie dzieci. Miło się patrzy na maluchy, które podobnie do nas się uśmiechają, podobnie gestykulują, podobnie zachowują, ale kiedy to podobne zachowanie zaczyna odbiegać od przyjętych norm, zaczynamy zauważać powagę sytuacji. Czasami niewinne słowo, stwierdzenie, ba, nawet przekleństwo w ustach dziecka nie brzmi już tak zachwycająco. Gorzej w przypadku, kiedy nasze zachowanie warunkuje złe zachowanie dziecka. Rodzice, a szczególnie matki boją się, że ich błędy, których de facto nie da się uniknąć, mogą mieć niszczący wpływ na przyszłe życie dzieci. Robimy sobie wyrzuty, potrafimy być bardzo surowe w swojej ocenie. Czasami warto po prostu uczyć się na błędach, a nie tylko bać się i popadać w przesadę.     

Kiedy pojawia się potomstwo, czujemy się niekiedy odizolowani od świata zewnętrznego, nie mamy na nic czasu ani sił. Cała nasza uwaga skupia się na dzieciach, ale to nierzadko one warunkują nasze nowe znajomości, nowe pasje czy zainteresowania. Dziś jednak nie umiemy sobie wyobrazić życia bez dzieci. To wartość dodana do małżeństwa, która niezwykle je scala. Życie bez dzieci byłoby teraz nudne i bezwartościowe. Dziś sama niekiedy łapię się na tym, że przeżywam ogromnie ważne chwile swoich dzieci równie mocno, jak one same. Śpiewamy piosenki dziecięce, recytujemy z nimi wiersze. Każda chwila naszych dzieci musi być skrupulatnie udokumentowana. Ilość zdjęć i filmików jest porażająca. Planowanie urodzin, przyjęć urasta do rozmiarów planowania ślubu i wesela. Mama potrafi wyczarować coś z niczego, by tylko zaspokoić największe fantazje swojego dziecka. Nic nie sprawia większej radości, jak wymienianie się ubrankami dziecięcymi i uczucie zniecierpliwienia, by nasze dziecko już mogło w nie wskoczyć i błyszczeć.

Nasze emocje też ulegają ogromnej zmianie. Jesteśmy bardziej wrażliwe, płaczemy na filmach. Potrafimy długie chwile spędzać na obserwowaniu naszych dzieci, czujemy dumę z ich najmniejszych osiągnięć. Jednak w chwili zagrożenia bez zastanowienia stajemy w ich obronie. Może ktoś powie, że zbytnio panikujemy czy przesadzamy w kwestii zdrowia. Nigdy nie lubiłam, jak moja mama na każde moje wyjście kazała zabrać sweterek i czapkę, a mnie nie chciało się nosić zbędnego balastu. Dziś sama to robię, bo czuję, że tak trzeba, że się przyda.

Jednak już dostrzegam pewną dojrzałość w swoim postępowaniu wraz z urodzeniem kolejnego dziecka. Jestem już mądrzejsza o pewne doświadczenia. Wiem, czego się wystrzegać, co należy poprawić. To trochę jak w dowcipie, w którym połkniętą przez trzecie dziecko monetę potrąca się z kieszonkowego.

Wbrew wszystkiemu lubię swoje macierzyńskie dziwactwa. To one świadczą o tym, kim jestem, jaka jestem i dlaczego powinnam doceniać to, kim jestem i jakie wielkie szczęście i misję dostałam od Boga do spełnienia. Każda zmiana przynosi w życiu nową jakość, a bycie mamą z pewnością sprawia, że chcemy stawać się lepsi.