Marana tha!
Piątek, I Tydzień Adwentu, rok I, Mt 9,27-31
Oni odpowiedzieli Mu: Tak, Panie! Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: Według wiary waszej niech wam się stanie! I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie! Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.
Wytrwałe wołanie tych dwojga ludzi, ich wiara i ufność w to, że Jezus moze ich uzdrowić, przywróciły im wzrok, a co za tym idzie i życie. Oni szli za Nim i błagali o litość... Możemy sobie wyobrazić pełen litości obraz; krzyk dwojga ludzi, którzy nie widząc, próbują stawiać kroki iść za Jezusem, a może nawet biec, lękając się, by Ten nie odszedl , nie ominął ich, lękając się, by nie utracić tej może jedynej szansy, szansy bycia dotkniętym przez Jezusa z Nazaretu, szansy bycia uzdrowionym, szansy odzyskania wzroku tego fizycznego, jak i tego duchowego. Jak wielką nadzieją byli rozpaleni i jak wielki ogień wiary musiał płonąć w sercach tych dwojga...Szli za Nim do końca, aż do momentu, kiedy On sam zwrócił się w ich stronę i rozpoczął dialog. A zapytal ich w prostocie: wierzycie, że mogę to uczynić?
Jezus pragnie, abyśmy wytrwale szli za Nim wołajac o litość, abyśmy szli z wiarą i nigdy nie wątpili, bo dla Jezusa wszystko jest możliwe. Potrzeba nam jednak najpierw uznać naszą ślepotę, naszą ułomność i słabość, i to, że sami z siebie nie możemy nic uczynić, że potrzebujemy Jezusa, potrzebujemy Zbawiciela, potrzebujemy Jego łaski, Jego Słowa, Jego spojrzenia, Jego dotyku, potrzebujemy, aby położył na nas ręce, potrzebujemy usłyszeć te Słowa:”Według wiary waszej niech wam się stanie.”
Duchu Święty przyjdź i przymnóż nam wiary. Niech płonie w nas jak ogień i niech nigdy nie zagaśnie. Przyjdź Panie Jezu! Marana tha!