Mężczyzna – istota idealna...
Bywają wśród nas tacy, którzy na koniec takiego zakładania masek, triumfalnie przyodzieją tę ostatnią, najważniejszą – mężczyzna idealny.
Możemy nawet przyznawać, że być może jakieś słabości mamy, nie potrafiąc na ogół wskazać jakie konkretnie. W głębi serc wielu z nas i tak tkwić będzie nieskazitelny obraz siebie. Pisząc, że mężczyźni lubią maski, równie dobrze mógłbym napisać, że mężczyźni lubią się oszukiwać. Człowiek to jedyna istota na tej ziemi, która bez niczyjej pomocy, świadomie jest w stanie sobie wmawiać nieprawdę, a na koniec w nią szczerze uwierzyć.
Szatan istnieje!
Gdzie jest pies pogrzebany? Podobnie, jak w pierwszym tekście tej serii, warto sięgnąć do początku. Pierwsi ludzie zostali skuszeni przez Szatana. Hola, hola – powiecie panowie – skuszona została kobieta. Dlaczego zatem oboje zostali wypędzeni z Edenu? Złośliwość Pana Boga? Mężczyzna został wzięty przez diabła tzw. sposobem. Dlaczego nie odzywał się podczas kuszenia kobiety i nie chronił jej? Być może zlekceważył węża. A ten, by skusić mężczyznę, posłużył się kobietą. Stworzył jednocześnie Adamowi idealne warunki, by ten zgonił winę na Ewę. Byle jego poczucie bycia prawym nie zostało naruszone. Tymczasem grzech Adama zaczął się w momencie, gdy milczał w czasie kuszenia. Bóg widzi wszystko w świetle i nasze próby tłumaczenia i żonglowanie wymówkami i usprawiedliwieniami nic nie dadzą. Grzech to grzech.
Księga Rodzaju opowiada nasze historie życiowe. Mężczyźni nadal lekceważą Szatana. Na ogół uważają go za wymysł. Nie wierzą w jego istnienie. Nie mówiąc już o przyznaniu, że jest on istotą o wiele bardziej inteligentną i przebiegłą niż my. Wszak wielu facetów uważa się za mądrzejszych nawet od Pana Boga. Nie mówię tu oczywiście o deklaracjach, ale o faktycznym postępowaniu.
Szatan jest i działa. Czy nam się to podoba czy nie. A na mężczyznę, który potrafi myśleć do bólu racjonalnie i mądrze, znajduje swoje sposoby. Musimy mieć świadomość, że jest ktoś, komu bardzo zależy, by nas okłamywać, byśmy mieli fałszywy obraz siebie, byśmy brnęli w grzechy i wmawiali sobie, że wszystko jest w porządku. Szatan chce chodzących ideałów, bo wtedy ma pole do popisu.
Czy istnieje mężczyzna idealny? Odpowiedzieć trzeba jasno: nie. Był nim Chrystus. Jeżeli od Niego się uczymy i jego naśladujemy, jesteśmy blisko. Jednak z pokorą musimy uznać, że ideałami nigdy się nie staniemy. Zapytacie: a niebo? Myślę, że jest to zupełnie inna rzeczywistość i zupełny brak wartościowania człowieka tak, jak to rozumiemy na ziemi. Nie ma tam lepszych i gorszych. Na ziemi zaś owszem. I z tym mężczyźni miewają spore problemy.
Moje imię
Nasze nastawienie na rywalizację samo w sobie jest w porządku. Ważne jest, o co i w jaki sposób rywalizujemy. Chęć pokazania komuś koniecznie naszej supremacji jest często chęcią udowodnienia sobie własnej wartości i tego, że moje imię brzmi: zwycięzca. Tymczasem ono często brzmi: zakompleksiony chłopczyk. Dodatkowo dobrym miernikiem naszej pychy i idealizowania siebie jest sposób, w jaki przyjmujemy porażkę i czy w ogóle ją przyjmujemy. Chcemy być najlepsi i jest to nasze naturalne dążenie, ale trzeba zdać sobie sprawę, że zwycięstwo tkwi w samym dążeniu. Ideału na tej ziemi nie osiągniemy nigdy. Chrystus nigdy nikomu nie chciał "dowalić". Jeśli pokazywał swoją wyższość, robił to z miłością, by pociągnąć kogoś za sobą i nie oczekiwał oklasków.
To jest właśnie to kluczowe pytanie: czy czekam w życiu na oklaski? Czy moje działania są ukierunkowane do wewnątrz, by zaspokoić mój egoizm i udowodnić wyższość nad innymi? Czy raczej są skierowane na zewnątrz, by innych ciągnąć w górę, jeśli rzeczywiście jestem w czymś lepszy?
Mój ojciec
Nie musimy sobie nic udowadniać, jeśli zrobi to za nas ojciec. Mam głebokie przekonanie, że wysyp facetów – ideałów wiąże się z kryzysem ojcostwa. Mało jest wśród nas prawdziwych zwycięzców – mężczyzn przez duże "M", mających prawdziwy obraz siebie. Myślę, że dobrze wiedzą o czym piszę ci, którzy wychowali się bez ojca mimo, że on był.
Facet, który dał ci życie, a potem jedynie to życie podtrzymywał, żywiąc cię, nie był żadnym ojcem. Był żywicielem. Przepraszam, jeśli kogoś tym urażę, ale takie jest moje doświadczenie w pracy z mężczyznami. Bardzo rzadko spotykam kogoś, kto ma dobrze poukładaną relację ze swoim ojcem. Nie możemy uważać się za ideał, który dobrze spełnił swoje obowiązki w momencie, w którym wracamy po dniu pracy i relacja z żoną i dzieckiem nas już nie obchodzi. Jeśli robili tak nasi ojcowie, to bardzo prawdopodobne, że będziemy to powielać. Miejmy tego świadomość i walczmy z tym, bo taki sam wzorzec przekażemy naszym dzieciom.
Osobnym tematem są relacje ojców z córkami. Mnóstwo jest dziewczyn o imieniu "Odrzucona," podczas gdy powinny się one nazywać: "Piękna". Dla każdej kobiety, która ma ziemskiego ojca, jest on pierwszym mężczyzną, u którego szuka potwierdzenia swojego piękna. Jeśli go nie znajdzie, szuka gdziekolwiek. Z mężczyznami jest podobnie. Ojciec powinien nam dać potwierdzenie naszej siły, męskości, waleczności. Jeśli nie da, szukamy gdziekolwiek i bez skutku. Mężczyzna, który zna swoją wartość, nie potrzbuje sobie nic udowadniać. Pokazanie własnej słabości, powiedzenie o tym, że sobie z czymś nie radzi, okazanie uczuć – on to potrafi i nie jest to dla niego żadnym obciachem. Ma fundament – ojciec go odpowiednio nazwał.
Co z tymi, którzy swojego imienia od ojca nie dostali? Albo co gorsza dostali imię: fajtłapa, która nic w życiu nie osiągnie? Jest jeszcze ojciec przez wielkie "O" – Bóg Ojciec. On jest gotowy do wejścia z Tobą w relację w każdej chwili i chce ci nadać właściwe imię, bo widzi jak się męczysz w idealizowaniu siebie na siłę. Takie imię nie oznacza byle czego. Szymon dostał imię Kefas – Skała. Abram dostał imię Abraham – Ojciec Narodów. Odległe postaci? Dlaczego? Biblia, to "książka" o nas. To samo Słowo, kóre Bóg mówił do Szymona czy Abrama, chce mówić do ciebie.
Jednym z pierwszych kroków takiej drogi jest przebaczenie swojemu ziemskiemu ojcu. Niezależnie od tego, jak wiele zepsuł, gdyby nie on, nie byłoby cię. To przebaczenie uwalnia i tworzy przestrzeń do szukania prawdziwego obrazu siebie i uzyskania tego imienia, które tak łapczywie, na siłę próbujemy znaleźć tam, gdzie nigdy się to nie uda.
Idealnie beznadziejny
Mężczyźni, noszący imię "fajtłapa", też idealizują obraz siebie. Zapytamy: Jak? Przecież ktoś taki ma najczęściej na swój temat jak najgorsze zdanie i uważa się za kompletne zero. Odpowiem: Właśnie tak: jak najgorsze zdanie, kompletne zero – mężczyzna idealnie beznadziejny. Nic i nikt nie jest w stanie mu pomóc. To też jest pycha.
Jedni widzą siebie jak najlepiej, drudzy jak najgorzej, a Pan Bóg z Twoim prawdziwym "ja" stoi gdzieś po środku i cię woła. Podnieść się z wygodnego fałszu na swój temat, by dążyć do prawdy – to jest wyzwanie.
* * *
Wielkanoc coraz bliżej. Oby Chrystus cierpiący i wyszydzony był znakiem poświęcenia i działania z miłością dla każdego chodzącego ideału. A Zmartwychwstały niech wypełnia pustkę serca spowodowaną niedowartościowaniem i brakiem poczucia godności u tych idealnie beznadziejnych. On był jedynym na tej ziemi mężczyzną idealnym – odzwierciedleniem Ojca, naszym wzorem.