Milioner spod bramy
Czwartek, II Tydzień Wielkiego Postu, rok I, Łk 16,19-31
Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać. Tamten rzekł: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą.
Temat życia po śmierci interesuje chyba wszystkich ludzi. Wielu też pewnie z tego powodu doznaje rozterek, chociaż wiara w życie pozagrobowe występuje we wszystkich religiach od czasów starożytnych, aż po dzisiejszy dzień. Dla katolików wiara w życie po śmierci nie powinna stanowić problemu, bowiem Chrystus nieustannie głosił Królestwo Boże, które „nie jest z tego świata” (por. J 18, 36). Mimo tylu słów, zapewnień i przykładów dalej wielu wątpi.
A przecież już starożytni wierzyli, że po śmierci życie toczy się dalej, w niemalże podobny sposób jak na ziemi. W starożytnej Mezopotamii wierzono, że śmierć nie jest całkowitym unicestwieniem jednostki. Zakładano, że zmarli wiodą życie w miejscu, skąd nie ma powrotu. Miejsce to nazywano ziemią bez powrotu, miejscem, skąd nikt nigdy nie powrócił i nie powróci (szerzej na ten temat w: „Śmierć i życie po śmierci wg Ewangelii św. Łukasza”, ks. Piotr Łabuda, Tarnów 2007, s. 19-24).
Dzisiejsza perykopa biblijna dotyka również tematu śmierci i życia po śmierci. Jezus opowiada historię życia dwóch ludzi – bogacza i Łazarza. Przyglądnijmy się bogaczowi – nie znamy jego imienia, jednak wiemy, że był człowiekiem bardzo bogatym. Jego ubrania wykonane były z bardzo drogich materiałów. Szaty z purpury były oznaką bogactwa, bądź też sprawowanej godności. Ponadto nosił bisior – bardzo delikatną i lśniącą tkaninę, zwaną też jedwabiem morskim, bowiem produkowano ją z wydzieliny małża morskiego, która miała wygląd cienkich nici o długości ok. 6 cm. W starożytności bisior był prawdopodobnie najdroższą tkaniną.
Bogacz lubił „wystawnie ucztować”. Pewnie nie wystarczała mu zwykła pieczeń z barana czy koźlęcia, ale z pewnością szukał najwytrawniejszych potraw (i to każdego dnia!).
Druga postać to Łazarz – ubogi człowiek, nieposiadający żadnych środków do życia. Liczył jedynie na odpadki ze stołu dostojnika. Leżał przy bramie bogacza. Prawdopodobnie (skoro ewangelista Łukasz nie notuje, że przychodził sam pod tę bramę) musiał ktoś go tam przynosić. Łazarz wzbudzał zainteresowanie tylko… psów, które przychodziły i lizały jego rany. W starożytności psy taktowane były jako zwierzęta nieczyste. Ich obecność przy Łazarzu jest symbolem tego, iż doświadczał on na ziemi piekła, którym jest znieczulica ludzi.
Jedyne co posiada tenże biedak, a czego nie ma bogacz, to imię. Imię, które wg palestyńskiego Talmudu oznaczało „temu Bóg pomoże” lub „dla którego Bóg jest pomocą”.
Werset 22 tejże perykopy zmienia radykalnie pozycje bogacza i biedaka: „Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany” (zob. Łk 16, 22). Kiedy żebrak umierał, zstępują aniołowie, aby zabrać go do królestwa Bożego. Natomiast o bogaczu powiedziano tylko, że został pogrzebany.
Bogacz cierpi męki, ból, głód i pragnienie, jednak widzi przy tym szczęśliwego Łazarza i Abrahama. Sytuacje można by rzec, odwróciły się. Na ziemi Łazarz widział bogacza, siedzącego przy suto zastawionym stole, on jednak go nie zauważał. Teraz, po śmierci, to bogacz prosi o kilka kropel wody od Łazarza. Prośba ta nie może jednak zostać spełniona, bowiem: „między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać” (zob. Łk 16, 26). Bogacz kieruje drugą prośbę, już nie prosząc dla siebie, ale pragnie ratować swoich braci przed losem, który go spotkał: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki” (zob. Łk 16, 27). Powiedzielibyśmy, iż ta prośba była godna i właściwa, bowiem pozbawiona ludzkiego egoizmu, lecz także niemożliwa do spełnienia. Pan Bóg wskazuje, że w życiu ziemskim należy kierować się prawem umieszczonym od stworzenia w ludzkim sumieniu, a nie nadzwyczajnymi zjawiskami.
Przypowieść o „Bogaczu i Łazarzu” podkreśla znaczenie teraźniejszości w życiu człowieka. To czyny dokonane tu i teraz, będą nas sądzić po śmierci. Zaniedbując dobro, jakie możemy czynić, skazujemy się na los podobny do bogacza z przypowieści. Czyniąc dobro, nawet to drobne i po ludzku mało znaczące, upodabniamy się do Jezusa.
Inne komentarze ks. Krzysztofa