Miliony Polaków w kościołach

V Niedziela Zwykła, C (Łk 5,1-11)

 

Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Miliony Polaków w kościołach - czyli o słowie, które pociąga!

1. Tłum spragniony słowa...
Nie usłyszymy o tym, że jesteśmy tego słowa spragnieni. A jednak to się dzieje. Także i dzisiaj tłumy podążają za Jezusem i za głoszonych słowem.
Przypominam sobie choćby Eucharystię sprzed kilku dni, którą sprawowałem modląc się szczególnie o uzdrowienie i uwolnienie dla zgromadzonych. Na takich Mszach nigdy kazanie nie trwa krócej niż pół godziny. Każdego zaś miesiąca tłumy ludzi gromadzą się na nowo i tylko dlatego, by słuchać słowa i spotkać Jezusa. Czy więc prawdą jest to, co słyszymy powtarzane jak mantra przez wielu polskich polityków i celebrytów, jakoby człowiek mógł obejść się bez Boga i być szczęśliwym?

2. Człowiek grzeszny...
Można jednak widzieć fenomen ludzi, spragnionych słowa Jezusa, ale nigdy do grupy słuchających nie dołączyć. Podobnie było z Piotrem. Widział tłumy i Jezusa głoszącego, ale zajęty był swoją pracą i płukaniem sieci. Dopiero, gdy stał się świadkiem cudownego połowu, padł przed Jezusa i przyznał że jest grzesznikiem. To co bowiem najbardziej oddziela nas od Boga, to właśnie nasza pycha, która nie widzi grzechu. Dopóki przed Panem, nie upadniemy na kolana, przyznając że jesteśmy grzesznikami, dopóty głoszone słowo nie będzie mogło się przebić do naszego serca.
Dzisiaj wielu ludzi zamkniętych jest na łaskę nie tyle z tego powodu, że grzeszy, ale dlatego, że owego grzechu nie widzi. Przyznanie się bowiem do słabości daje miejsce dla łaski, trwanie jednak w grzechu zamyka zupełnie na poznanie Pana Boga i Jego woli. Jeśli upadniemy przed Jezusem i będziemy potrafili się przyznać do naszej słabości, to wtedy będziemy mogli doświadczyć Jego potęgi obecności.

3. Nie bój się, odtąd...
Oddając nasze życie Jezusowi, oddając Mu nasze wybory codzienności i to wszystko co niejednokrotnie staje się ciężarem, pozbywamy się lęku, który może nas ograniczać w relacji do Pana Boga jak i drugiego człowieka. Jezus dzisiaj nam mówi "nie bój się...!" Odtąd już się nie bój. Zobaczysz większe znaki w swoim życiu niż ten połów ryb. Zobaczysz że ja nie umarłem, ale żyję i że słowo które mam dla Ciebie może nadać  twojej codzienności nowy sens.
Może nadszedł ten czas w twoim życiu, bez względu na to czy masz się za człowieka wierzącego lub nie, bardziej lub mniej pobożnego, młodego czy już może dojrzałego, by pozwolić Bogu na Jego potężne działanie. Otwórz Pismo Święte, znajdź 5 minut na przeczytanie fragmentu słowa, a drugie pięć, by to słowo mogło w tobie zacząć pracować, a resztę zrobi już Pan i na pewno usunie lęk, który ogranicza nasze życie.

Fot. sxc.hu