Miłość osobowa

Niedziela, II Tydzień Zwykły, rok C, Iz 62,1-5

Przez wzgląd na Syjon nie umilknę, przez wzgląd na Jerozolimę nie spocznę, dopóki jej sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza i zbawienie jej nie zapłonie jak pochodnia. Wówczas narody ujrzą twą sprawiedliwość i chwałę twoją wszyscy królowie. I nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana określą. Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga. Nie będą więcej mówić o tobie «Porzucona», o krainie twej już nie powiedzą «Spustoszona». Raczej cię nazwą «Moje w niej upodobanie», a krainę twoją – «Poślubiona». Albowiem spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża. Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje.

 

Miłość Boga do narodu wybranego, do Izraela, nie była miłością wyimaginowaną, chwilową, jakąś taką ogólną. Nie. To miłość osobowa, szczera, pełna pasji, szalona, która szybko zapomina upadki, zdrady i potknięcia. I w ochrzczonych potomkach ukochanego narodu Bóg widzi swoją Oblubienicę, a miłość do niej rozgłasza nawet na dachach. I Syna Jedynego wydał w ręce nasze, by naocznie pokazać, jak bardzo miłuje.