Minoritas

Wtorek, VII Tydzień Zwykły, rok II, Mk 9,30-37

Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego, który Mnie posłał.

 

Słowo „minoritas” jest znane braciom św. Franciszka. Co oznacza? Trudno je przetłumaczyć: mniejszość, bycie małym, umiłowanie małości, zawsze mniejszy, drobny, niegroźny, pokorny i prosty w działaniu.

Św. Jan Chrzciciel, największy narodzony z niewiast (por. Mt 11, 11), uważał, że jego misja to umniejszanie się, aby Jezus mógł być coraz bardziej widoczny (por. J 3,30).

Jezus wzywa wszystkich idących za Nim, aby byli wielcy w miłości i pokorze: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!” (Mk 9, 35).

Bóg jest Jedyny i Największy, ponieważ jest najpokorniejszy ze wszystkich, kocha i nikt Go w tym nie prześcignie. Najwyższy nic nie traci, kiedy staje się człowiekiem, kiedy zbliża się do nas w cierpieniu przez krzyż, kiedy kruchy pozostaje pomiędzy nami w Hostii. Nie tylko nic nie traci, ale odzyskuje nas dla siebie, dla swojej chwały.

My nie chcemy tracić, służyć i być blisko najmniejszych, stać się jak dzieci. Nie chcemy być najgorsi. Nie chcemy być ubodzy i mało znaczący wobec świata i innych. Dlatego zawsze jakoś walczymy i ranimy innych, oddalając się od Boga. Czy aż tak trudno uwierzyć, że przyjmując wezwanie Jezusa o prawdziwej wielkości, przyjmujemy samego Boga i rzeczywiście Go objawiamy?