Mobilny konfesjonał, czyli jak Kościół wyjeżdża do ludzi

ANNA SOSNOWSKA: 12 stycznia na ulice Koszalina po raz pierwszy wyruszył mobilny konfesjonał, czyli samochód dostawczy, w którego tylnej części został zamontowany drewniany konfesjonał. Jak Ksiądz wpadł na pomysł skonstruowania czegoś takiego?

KS. RAFAŁ JAROSIEWICZ: Od wielu lat jeździłem na Przystanek Woodstock, gdzie rozbijał się także Przystanek Jezus. Ewangelizując ludzi, musieliśmy ich tam spowiadać w bardzo różnych miejscach, więc któregoś roku ks. Jan Bagiński wystawił w swoim samochodzie napis "auto z księdzem". Pomysł okazał się bardzo trafny, bo przestrzeń samochodu gwarantowała więcej ciszy i dawała szansę na spokojną, głęboką rozmowę. Bardzo mi się to podobało i sam potem wykorzystywałem ten patent w różnych miejscach.

Aż w końcu postanowił go Ksiądz udoskonalić?

Właściwie cały czas towarzyszyła mi myśl, że dobrze byłoby mieć samochód przeznaczony wyłącznie na spowiedź; samochód, który ewangelizowałby już przez sam fakt pojawienia się w jakimś miejscu. Ta myśl dojrzewała we mnie przez kilka lat, a ostateczna decyzja o skonstruowaniu mobilnego konfesjonału zapadła na ubiegłorocznym festiwalu Sunrise w Kołobrzegu, w czasie którego organizujemy ewangelizację „Przystań z Jezusem”.

Wiele tysięcy ludzi, muzyka dance, trance, techno, house. Czy dało się tam spowiadać?

Spowiedzi odbywały się pod płotem, w dość dużym huku. Wtedy nabrałem pewności, że mobilny konfesjonał naprawdę jest potrzebny. Fabryka mebli sakralnych z Podlasia zaprojektowała wnętrze siedemnastoletniego dostawczego mercedesa i tak powstał prototyp mobilnego konfesjonału. Ale oczywiście chciałem, żeby ten projekt miał błogosławieństwo Kościoła, więc razem z innymi osobami z Fundacji SMS Z NIEBA, bo to ona jest właścicielem auta, pokazaliśmy je ks. bp. Edwardowi Dajczakowi, który powiedział, że to rzeczywiście bardzo dobra opcja na ewangelizacje.

Podobno staraliście się także o błogosławieństwo papieża Franciszka?

Z tego, co wiem, Ojciec Święty otrzymał list, ale na razie nie mamy od niego odpowiedzi.

Może usłyszycie o Waszym pomyśle w czasie któregoś niedzielnego Anioła Pańskiego?

Gdyby tak się stało, to chwała Panu! (śmiech)

Przy inauguracji działalności mobilnego konfesjonału mówiło się o tym, że jest to pierwszy taki konfesjonał na świecie.

Do tej pory sam byłem o tym przekonany, ale ostatnio dowiedziałem się, że podobny projekt miał powstać w latach 80. w Niemczech.

Ktoś Księdza ubiegł w kreatywności?

Nie patrzę na to w ten sposób. Ta informacja tylko mnie ucieszyła, bo to dowód na to, że Duch Święty, odpowiadając na potrzeby danego Kościoła, podsuwa podobne inspiracje ludziom mieszkającym w różnych miejscach czy żyjącym w różnym czasie. To bardzo cieszy.

Sprawdzona zasada ewangeliczna głosi, że wartość różnych dzieł czy działań poznaje się po owocach. Jaki jest bilans prawie dwumiesięcznego funkcjonowania mobilnego konfesjonału?

Owoce są piękne, bo wielu ludzi, którzy mieli jakieś problemy czy zahamowania, żeby pójść do spowiedzi do kościoła, zobaczyło, że teraz Kościół wychodzi, a raczej wyjeżdża do nich. Są sytuacje, kiedy ktoś podchodzi i mówi: Proszę księdza, ja nie byłem u spowiedzi kilkadziesiąt lat, śledzę to, co wy robicie i to jest dla mnie ogromna pomoc... W sieci krąży historia kobiety, która po spowiedzi w mobilnym konfesjonale powiedziała dziennikarce: „Proszę pani, ja po pięćdziesięciu latach wróciłam do Kościoła”. Więc gdybyśmy mieli tylko dla niej przerobić naszego mercedesa na konfesjonał, byłoby warto.

To ciekawe, bo wydawałoby się, że mobilny konfesjonał przyciągnie raczej ludzi młodych?

Wiadomo, że dla młodych osób to jest ciekawe, bo jest też bardzo medialne. Poza tym widzą ludzi, którzy tak oszaleli na punkcie Pana Jezusa, że uciekają się do różnych sposobów, by Go głosić. Inaczej – bardziej poważnie i głębiej – podchodzą do tego osoby starsze, które dojrzały do spowiedzi i dobrze wiedzą, co takiego stało się w ich życiu, że przez tyle lat z tego sakramentu nie korzystały. Ale mówię tu o punkcie wyjścia, początkowym nastawieniu, a nie o samych spowiedziach, bo te i w przypadku młodszych, i starszych są niesamowite.

A nie ma Ksiądz wrażenia, że taka spowiedź na ulicy, w samochodzie przychodzi trochę za łatwo? Że jednak dla duchowego rozwoju człowieka ważna jest decyzja przekroczenia progu kościoła, stanięcia w kolejce do konfesjonału, uklęknięcia przy jego kratkach?

Po pierwsze, sakrament pokuty i pojednania sam w sobie jest już trudnym sakramentem. Po drugie, żeby ten sakrament przyjąć, trzeba wypełnić pięć warunków dobrej spowiedzi podanych przez Kościół. Jeśli ktoś, kto przychodzi do mobilnego konfesjonału o nich nie wie, to o tym rozmawiamy. Ale nie zgadzam się z takimi argumentami, że spowiedź w samochodzie oznacza jakieś lajtowe i luźne potraktowanie tematu. Ja widzę, że ludzie, którzy decydują się skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania w mobilnym konfesjonale podjęli jakąś ważną decyzję i ważny krok zmierzający do zmiany ich życia.

Gdzie w takim razie można trafić na Wasz konfesjonał na kółkach? Czy on kursuje po diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej tylko przy okazji jakichś szczególnych akcji ewangelizacyjnych, czy także na co dzień?

Mobilny konfesjonał rzeczywiście jest elementem dużych akcji ewangelizacyjnych, które nagłaśniamy i o których informujemy na naszej stronie internetowej. Ale można go spotkać także przy innych okazjach na ulicach Koszalina i nie tylko - na przykład kiedy prowadzimy ewangelizację pod klubem nocnym czy jakąś knajpą. Chcę podkreślić ważną rzecz: ja nie działam w pojedynkę. W większości akcji bierze udział cała ekipa, która rozdaje ludziom ulotki i z nimi rozmawia. I nawet jeśli ktoś w tym momencie nie pójdzie do spowiedzi, to przeważnie jest poruszony tym, co dzieje się w danym miejscu.

Na Waszej stronie internetowej umieściliście informację, że mobilny konfesjonał można wypożyczyć.

Tak, najlepiej w tej sprawie kontaktować się z nami telefonicznie - numer też można znaleźć w internecie. Ponieważ jestem takim proboszczem mobilnego konfesjonału, muszę mieć pewność, że oddaję go w odpowiednie ręce, więc najpierw sprawdzam, czy mam do czynienia z księdzem katolickim, któremu wolno sprawować funkcje kapłańskie – chciałbym uniknąć tu jakichś nadużyć i wobec ludzi, i wobec prawa kanonicznego. Jeśli wszystko jest w porządku, dogrywamy termin i inne szczegóły.

Jakie to doświadczenie spowiadać w mobilnym konfesjonale? Jednak przestrzeń samochodu nie jest przestrzenią sakralną.

Czuję się w nim bardzo dobrze - może dlatego, że spowiadałem już w różnych miejscach, a mobilny konfesjonał został przecież pobłogosławiony. Dodatkowym powodem do radości jest fakt, że mogę teraz sprawować sakrament pokuty i pojednania w miejscach, w których bym niekoniecznie na co dzień spowiadał.

Przeciwnicy mobilnego konfesjonału używają argumentu z prawa kanonicznego mówiącego, że właściwym miejscem na spowiedź jest tylko kościół i kaplica, a odstąpić od tej reguły można jedynie w szczególnych przypadkach. Jak Ksiądz odpowiada na takie zarzuty?

Słowami papieża Franciszka - że dzisiaj, kiedy Kościół znajduje się na polu walki, rozstawiamy szpital polowy tam, gdzie tego po prostu potrzeba. To jest ten szczególny przypadek. To pierwsza sprawa. Po drugie, proszę zobaczyć, że nikt nikomu nie zarzuca dziś spowiadania na Przystanku Woodstock, na festiwalu Sunrise czy innych ewangelizacjach. Jeżeli obecnie bardzo wielu ludzi potrzebuje wyraźnego znaku od Kościoła, że on wychodzi im naprzeciw, dlaczego mielibyśmy tego nie robić?

 

Ks. Rafał Jarosiewicz - dyrektor Szkoły Nowej Ewangelizacji diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Autor książek, konferencji, muzyki i tekstów oraz wielu nowatorskich pomysłów ewangelizacyjnych. Zainicjował m.in. wielotysięczne charyzmatyczne rekolekcje w swojej diecezji. Jest związany z ogólnopolskimi wydarzeniami ewangelizacyjnymi, takimi jak "Przystanek Jezus", "Przystań z Jezusem", "Ewangelizacja na Lednicy", "Jezus na stadionie". Mówi o sobie, że jest szczęśliwym księdzem.

 

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony www.mobilnykonfesjonal.pl