Modlitwa różańcowa? Zawsze na czasie!

 

Polecamy facebookowy projekt „Róże Różańcowe – zobacz, jak to działa!”, o którym opowiada Katarzyna Matusz, rzeczniczka prasowa i uczestniczka akcji.

 

ANNA SOSNOWSKA: Jak wpadliście na pomysł stworzenia róż różańcowych na Facebooku?

KATARZYNA MATUSZ: Inicjatorem naszej akcji był ks. Jurek Limanówka, prezes Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl, który pomyślał, że skoro dwieście lat temu słudze Bożej Paulinie Jaricot udało się nakłonić ludzi, by modlili się za misje i wspierali je skromnymi datkami, to może uda się to także teraz? Tym bardziej, że mamy dziś do dyspozycji takie narzędzia, jak choćby Facebook.

Akcja „Róże różańcowe – zobacz, jak to działa!” wystartowała w Internecie rok temu.

Dokładnie – 7 października, czyli we wspomnienie Matki Bożej Różańcowej, ponieważ Jej chcieliśmy zadedykować całe to przedsięwzięcie.

 Co się wydarzyło przez ten czas?

Powstało około trzydziestu róż różańcowych (każdą z nich tworzy grupa dwudziestu osób), które - i to jest chyba najważniejsze - codziennie modlą się w Papieskich Intencjach Misyjnych. Udało nam się także dzięki datkom osób zaangażowanych przekazać pomoc finansową dla Rwandy, Ukrainy, Kolumbii, Syrii i Demokratycznej Republiki Konga. Oczywiście to materialne wsparcie misjonarzy nie jest dla róż obligatoryjne, ale jeśli ktoś może oddać na ten cel kilka złotych, to wspaniale.

Myślisz, że jeżeli ktoś otwiera swoje serce w modlitwie, to w konsekwencji łatwiej mu potem otworzyć także własny portfel, by z kimś podzielić się swoimi pieniędzmi?

No pewnie, że tak jest, ale tu nie chodzi tylko o portfel. Ktoś może na przykład powiedzieć, że naprawdę nie ma pieniędzy, ma za to sporo wolnego czasu, który chce komuś czy czemuś poświęcić. Albo ma jakiś talent. Ja z perspektywy roku – bo też należę do jednej z róż założonych w ramach naszego projektu – widzę w sobie wyraźną zmianę: czuję teraz potrzebę służenia innym i wiem, że to właśnie efekt wytrwałej modlitwy i działania Pana Boga.

Przypuszczam, że nie Ty jedna doświadczyłaś jakiejś wewnętrznej przemiany?

Usłyszałam kiedyś od jednego księdza: jeśli w naszą codzienność wchodzi różaniec, to on kompletnie wywraca życie. I tak rzeczywiście jest – wystarczy poczytać świadectwa dostępne na naszym facebookowym profilu. Dopiero teraz okazuje się, że w projekt „Róże różańcowe – zobacz, jak to działa!” weszły także osoby, które kiedyś – jak same to określają – były letnimi katolikami, a dzięki codziennej modlitwie stały się katolikami zaangażowanymi.

Faktycznie formuła róż internetowych pozwala na zachowanie pewnego dystansu, więc może niektórym łatwiej dołączyć do takiej grupy niż np. do kościelnej wspólnoty działającej przy parafii?

Dokładnie. Z jednej strony wiedzą, co mają robić, bo każda osoba należąca do róży dostaje od swojego zelatora, czyli osoby odpowiedzialnej za daną grupę, intencje i teksty rozważań, a z drugiej strony modlą się u siebie, czyli czują się bezpiecznie. Mogą w ten sposób sprawdzić, czy taka forma kontaktu z Bogiem i zaangażowania im odpowiada.

Najwięcej „pracy” mają zelatorzy. Oni, w odpowiedzi na Waszą inicjatywę, zakładają różę różańcową i koordynują jej modlitewne działania. Co to są za ludzie?

To bardzo różne osoby, w różnym wieku. Na przykład Kasia i Asia założyły dziesięć róż – muszą mieć chyba taki charyzmat, bo nawet, kiedy piszą do nieznajomych, zapraszając ich do modlitwy różańcowej, to ci im nie odmawiają. Jest Aneta, która na co dzień należy do wspólnoty Woda Życia – ma świetny kontakt z całą swoją ekipą. Jest też Jakub, który został naszym administratorem na Facebooku – bo ci ludzie zaangażowali się całym sobą, co nas bardzo cieszy. Jakub utworzył różę typowo męską.

Żadnej kobiety?

Żadnej. Ale to pokazuje, że nasze niektóre róże - dostrzegając i wyłapując różne potrzeby - zaczynają się specjalizować.

W jaki sposób zelatorzy „kompletują” swoje grupy? Chyba nie tak łatwo nakłonić dziś dwadzieścia osób do codziennego, wiernego odmawiania różańca?

Czasami rzeczywiście nie udaje się zebrać tej dwudziestki wśród swoich znajomych, co wynika niekiedy także z tego, że wiele osób podjęło już wcześniej jakieś modlitewne zobowiązania. Więc zaczyna się poszukiwanie. Wrzucamy informację o luce w danej róży na Facebooku, ale zelatorzy mają też swoje inne sposoby.

Zaczyna się łapanka (śmiech)?

Ale jeśli ta łapanka może zmienić czyjeś życie, to nie ma w tym niczego złego (śmiech).

Czy w Waszą akcję zaangażowało się wielu mężczyzn?

No tak, to zasadne pytanie w naszym Kościele „żeńsko-katolickim” (śmiech). Nie wiem dokładnie, ilu mamy panów, ale jest ich niemało i, co więcej, są to często młodzi, atrakcyjni, aktywni zawodowo mężczyźni, którzy nie wstydzą się przyznać do tego, że modlą się na różańcu. Wielu z nich można zobaczyć na profilu naszego projektu, bo zgodzili się zostać jego ambasadorami. Niektórzy uważają, że nie ma już wolnych i porządnych mężczyzn. Są! W naszym projekcie (śmiech).

Czy myśleliście o tym, żeby róże stworzone w przestrzeni wirtualnej przenieść jakoś do świata realnego?

Dzięki temu, że działamy właśnie w taki sposób, w naszą akcję włączyli się ludzie z różnych części Polski, ale i świata. Chociaż często w ogóle się nie znamy, chociaż się nie spotykamy, to jednak istnieje między nami jakaś więź. W zeszłym miesiącu zmarła jedna z zelatorek, więc się za nią modliliśmy, a ks. Jurek w trzydziestym dniu po śmierci odprawił za nią Mszę Św. Czyjeś dziecko trafiło do szpitala, ktoś inny ma po prostu słabszy dzień – takie intencje też pojawiają się na naszym profilu i nie pozostają bez echa.

A z drugiej strony w tym roku zaczęliśmy zachęcać osoby, które już zaangażowały się w róże różańcowe, żeby poszły dalej i zrobiły coś w swojej parafii, żeby teraz także tam wykazały jakąś inicjatywę.

Chodziłoby o założenie w parafii kolejnej róży?

Niekoniecznie, bo nie każdy ma do tego predyspozycje, takie możliwości, czy na tyle siły. W mojej parafii zrobiliśmy na przykład akcję propagującą modlitwę różańcową. Przy okazji peregrynacji figury Matki Bożej z Loretto ustawiliśmy koszyk, do którego ludzie mogli wrzucać zbywające im różańce albo je sobie stamtąd wziąć, jeśli nie mieli żadnego w domu.

Nie planujecie jakiegoś zjazdu dla osób zaangażowanych w projekt „Róże różańcowe – zobacz, jak to działa!”?

Oczywiście myślimy o tym, ale na razie na taką inicjatywę jest jeszcze za wcześnie. Ludzie biorący udział w naszej akcji są z tak różnych miejsc, że trzeba im zaproponować coś naprawdę ciekawego i ze sporym wyprzedzeniem, by chcieli pokonać niekiedy naprawdę duże odległości i się spotkać.

Październik jest generalnie w Kościele czasem różańcowej mobilizacji. Ale co dalej?

Dla mnie teraz październik to przede wszystkim święto, prawdziwa przyjemność, bo mogę pójść do parafii i modlić się różańcem razem z innymi przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Kiedyś było inaczej. Mówiłam: Matko!, ile to będzie trwało?, litości!, wychodzę. Więc ciągle jestem zaskakiwana i ciągle widzę owoce tego codziennego od wielu miesięcy odmawiania różańca. Natomiast jeśli chodzi o nasz projekt, to on oczywiście trwa dalej, nie zostawimy ludzi i nie powiemy im: To teraz módlcie się sami. Jeżeli nawet zainteresowanie akcją „Róże różańcowe – zobacz, jak to działa!” będzie nieco mniejsze, to na pewno mniejsza nie będzie jej wartość ewangelizacyjna.

Do róż różańcowych, które powstały w ramach Waszej inicjatywy, należy wielu młodych ludzi. Dlaczego oni chcą się modlić w ten sposób?

Jeden z ambasadorów projektu, który jest klerykiem powiedział, że my dziś potrzebujemy czasu wyciszenia. Odmawiając różaniec odrywamy się od pędu współczesnego świata, a zajmujemy się rozważaniem życia Pana Jezusa.  W ten sposób nie tylko się wyciszamy, uspokajamy emocje, ale też znajdujemy odpowiedzi na swoje własne pytania. Kiedyś wydawało mi się, że nie mam czasu na modlitwę a nawet, że modlitwa to strata czasu. Teraz, gdy wkomponowałam ją w mój dzień, widzę, jak układają mi się także inne rzeczy. Wiele razy mówimy o tym, że kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na swoim miejscu. I to faktycznie tak działa.

 

Wszystkie informacje na temat projektu „Róże różańcowe – zobacz, jak to działa!” znajdziesz na FACEBOOKU i TUTAJ

 

Polecamy także:

Różaniec - dołączysz? - inicjatywa różańcowa na Profeto.pl

Różaniec naprawdę przemienia człowieka - rozmowa z o. Cyprianem Klahsem OP

Moc modlitwy różańcowej w walce duchowej

Papieże o modlitwie różańcowej