Mój Skarbie!

Sobota, Święto św. Wawrzyńca, diakona i męczennika (10 sierpnia), rok II, 2 Kor 9,6-10

Bracia: Kto skąpo sieje, ten i skąpo zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. A Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki, według tego, co jest napisane: «Rozproszył, dał ubogim, sprawiedliwość Jego trwa na wieki». Ten zaś, który daje siewcy ziarno do zasiewu i chleb do jedzenia, dostarczy również wam ziarna i rozmnoży je, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości.

 

1. Wspólnota chrześcijańska w Jerozolimie przeżywa ciężkie chwile i potrzebna jest realna pomoc finansowa dla „braci z pierwszej wspólnoty”. Stąd św. Paweł wysyła przez swoich współpracowników listy do Kościołów z prośbą o materialne wsparcie dla chrześcijan w Judei, przypominając sprawę dla wszystkich oczywistą – miłość nie jest abstrakcyjnym pojęciem, ale konkretem życia i współczucia we współodpowiedzialności.

2. Liturgia Kościoła przypomina dziś osobę diakona Wawrzyńca, który należąc do ścisłego grona współpracowników papieża Sykstusa II (połowa III wieku po Chrystusie), administrował majątkiem kościelnym w Rzymie i jednocześnie organizował opiekę nad ubogimi. W czasie krwawych prześladowań zmuszany przez władzę do oddania dóbr kościelnych poprosił o kilka dni, by zgromadzić „skarby Kościoła”, i przyprowadził do namiestnika cesarza całą biedotę Wiecznego Miasta, którą opiekowali się chrześcijanie. Ktoś mógłby powiedzieć o sprytnym fortelu, dzięki któremu ocalono finanse wspólnoty, ale Wawrzyniec pokazał wtedy największy skarb Kościoła – człowieka, który potrzebuje Miłości.

3. Myślę dziś ze wstydem o ludziach, którzy nie znaleźli uznania w moich oczach i nie wyszli ze spotkania ze mną przekonani, że są „oczkiem w głowie” Ojca Wszechmogącego. Myślę o tych, którym nie dałem poczucia bezpieczeństwa i pewności, że są kochani przez Miłość.

I dlatego bardzo proszę o uważne i słuchające serce, które „nie żałując i nie czując się przymuszonym”, ucieszy się tymi najmniejszymi, do których Bóg (również przeze mnie) chce powiedzieć „mój Skarbie!”.