Mówiące pączki figowca

Piątek, XXXIV Tydzień Zwykły, rok I, Łk 21,29-33

Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.

 

Świat zapomniał o Bogu. Może precyzyjnej trzeba powiedzieć: człowiek zapomniał o Bogu. Ba! Ochrzczony często zapomina o Bogu! Żyjąc pełnią życia, w sile wieku wydaje mu się, że tak będzie zawsze. Często demon tego świata zawłada serce owego człowieka – materializm, egoizm, hedonizm, uzurpacja władzy absolutnej… Wszystko ważne, ale nie Bóg. Człowiek ignoruje znaki, jakie daje mu Stwórca, czasem w ogóle ich nie dostrzega.

Ewangelista Łukasz zapisuje ku przestrodze słowa Jezusa, który nauczając po raz kolejny wzywa swoich uczniów (w tym także i nas) do czujności i właściwego odczytywania znaków czasu. Posługuje się symbolem drzewa figowego.

Figa była owocem cenionym w czasach biblijnych. Drzewa figowe były bardzo powszechne: rosły przy drogach i obok domów, a także winnic. Jego owoce dojrzewają latem wśród liści, które opadają jesienią. Drzewo figowe bez liści przypomina pozbawiony życia szkielet. Wiosenne przebudzenie do życia to radykalna odnowa życia. 

Jezus przywołuje przykład właśnie z tego drzewa figowego. Pączki na nim świadczą, że zbliża się lato. To drzewo staje się symbolem czujności w oczekiwaniu na królestwo Boże, które urzeczywistnia się w działalności zbawczej Jezusa, szczególnie podczas Paschy. Jezus zachęca słuchaczy do pełnej mobilizacji, nie ulegając różnym rzeczom czy innym rozrywkom. Trzeba być czujnym, aby jak najgodniej powitać ten dzień. Cała ta przypowieść jest nastawiona, aby trafnie odczytywać to, co się dzieje. 

Życie każdego człowieka powinno być nastawione na Królestwo Boże. To rzeczywistość, do której powinny zmierzać wszystkie ludzkie działania. 

O. Hugolin Langkammer w książce pt. „Życie człowieka w świetle Biblii. Antropologia biblijna Starego i Nowego Testamentu” zwraca uwagę na istotne cechy Królestwa Bożego: „Z Jezusem rozpoczął się czas zbawienia, czas Królestwa Bożego. Trudno o definicję Królestwa Bożego, gdyż Jezus takiej nie przekazał. Niemniej można powiedzieć, że jest to rzeczywistość eschatyczna. która już zapuściła korzenie wśród każdego, kto zetknął się w jakikolwiek sposób z Jezusem. Królestwo Boże jest niezwykłym darem Ojca niebieskiego dla ludzkości i posiada charakter powszechny. A więc ktokolwiek pragnie je posiąść, jest równocześnie do niego powołany. W każdym razie nie wolno lekceważąco pominąć okazji łaski i zbawienia. Gwarancją nadejścia Królestwa Bożego jest sam Jezus, Mesjasz i Syn Boży. Jego przepowiadanie i Jego czyny świadczą o autentyczności Jego posłannictwa. Nie oczekujmy wydarzeń apokaliptycznych, gdyż Jezus odrzeka się od nich. W naszej rzeczywistości znaczy to, byśmy tylko i jedynie zaufali Jezusowi, który woła i nas do naśladownictwa. A wiadomo, że droga Jezusa prowadziła przez uniżenie i krzyż do chwały zmartwychwstania” (zob. tamże, Rzeszów 2004, s. 410).

Jak zatem dzisiaj mówić i przypominać ludziom o ważności Królestwa Bożego? Już nie raz spotykałem się z ludzką kapitulacją, poddaniem i zniechęceniem wielu wiernych, którzy nie dali rady, aby innym (często najbliższym członkom rodziny) przypominać o ważności życia w świętości. A to następnie przedkłada się na odziedziczenie Królestwa Bożego. Matka, która nie ma odwagi upomnieć swoje dziecko, które latami żyje w konkubinacie. Ojciec, który pochłonięty pracą, nie zwraca uwagi na religijne wychowanie dzieci. Rodzice, którzy porzucają wspólną modlitwę, niedzielną Eucharystię… Wiele jest takich ludzkich kapitulacji. Co zatem czynić? Odpowiedź jest jedna: samemu dawać świadectwo życia w perspektywie Królestwa Bożego. Ukazywać swoją autentyczną postawą ważność świętości i życia nią na co dzień. Nawet gdyby wszyscy inni domownicy tego nie czynili, staraj się żyć w świętości. Nawet gdyby wszyscy twoi współpracownicy nie liczyli się z Bogiem, ty zawsze Go miej w sercu i o Nim zaświadczaj. Nie jest to łatwe ani proste. Jednak droga do Królestwa Bożego jest często usłana kamieniami, o które łatwo się potknąć. Jest to droga, na której niejednokrotnie ktoś położy ci na ramiona krzyż. Pamiętaj jednak wtedy: nie ty pierwszy go niesiesz.