Na kolana...

Piątek, XII Tydzień Zwykły, rok I, Mt 8,1-4

I natychmiast został oczyszczony z trądu. A Jezus rzekł do niego: Uważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich.

 

Od wielu lat człowiek doświadcza różnorakich chorób. To doświadczenie nie tylko dotyka naszego ciała, ale łączy się z naszą wiarą. I jakże często to doświadczenie choroby sprawia, że buntujemy się przeciw Bogu i pytamy: Dlaczego akurat mnie to spotkało? Bywa również i tak, że cierpienie zbliża nas do Boga. Wtedy przychodzimy do Kościoła i bez sił upadamy na kolana, wołając: Boże uzdrów, pomóż mi, dodaj sił, bo wszyscy odsunęli się ode mnie, wytykają mnie palcami. Dlaczego tak się dzieje?

Człowieka trędowatego wykluczano ze społeczności. Odpychano go od siebie, używając kija, obrzucając kamieniami. Po prostu bano się zarazy.

My także często odpychamy od siebie ludzi. Wprowadzamy różne podziały między zdrowymi a chorymi, między młodymi a starcami, wymagającymi opieki. Tak samo czynimy, umieszczając kogoś w ośrodku chorych na AIDS, w domu samotnej matki, czy w domu starców. I tłumaczymy się: Nie żebym coś miał przeciw chorym i kalekim, którzy tak nieprzyjemnie rzucają się w oczy i przeszkadzają w normalnym życiu, nie żebym coś miał przeciw zarażonym HIV i chorym na AIDS, nie żebym coś miał przeciw uzależnionym od narkotyków i bezdomnych, ale lepiej by dla mnie było, gdyby nie musieli przychodzić akurat do nas, gdybym nie musiał ich spotykać na ulicy. Przechodzimy obojętnie obok chorego na raka, czy osoby upośledzonej, a często towarzyszy temu odraza i pogarda. Usuwamy ich z naszego życia, a potem z serca. A taki właśnie człowiek często jest blisko Jezusa i przez takiego człowieka my też możemy spotkać się z Jezusem.

Spójrzmy wszyscy, jak przychodzi dzisiaj do Jezusa człowiek trędowaty. On nie klęczy, ale bezsilny i bezradny upada przed Chrystusem na kolana. Oddaje Mu pokłon i prosi, " Jeśli chcesz.....

Zapewne trędowaty wiele musiał słyszeć o Jezusie. O tym, że uzdrawia, że leczy, że przebacza i daje nowe życie. On nie tylko miał wiedzę, ale mocno wierzył, że jego też oczyści, że jemu też pomoże. Trędowaty upada i prosi, bo wcześniej uwierzył, że to naprawdę jest Syn Boży.

Jezus mógł go zlekceważyć, mógł kijem odepchnąć go od siebie, ale Chrystus czyni zupełnie coś innego. Lituje się nad nim, okazuje mu miłosierdzie. I czyni to nie dlatego, że był trędowaty i cierpiał, ale zlitował się nad nim, bo ten chory człowiek oddaje się w Jego Boskie ręce.

Na prośbę trędowatego wypowiada tylko trzy słowa: Chcę, bądź oczyszczony! Delikatnie wyciąga swą rękę i dotyka go swoją Boską mocą. Jezus przenika to, co ludzkie, słabe i wstydliwe. On łączy ze sobą wszystkich ludzi oddzielonych od siebie - przyjmuje do wspólnoty, pozwala im być przy Nim, być bliżej Boga.

Dzisiaj Bóg też wyciąga swoją dłoń do chorych i cierpiących. Bóg chce ich dotknąć przez nasze dłonie i mówi: Kościół jest twoim domem. Kościół, do którego przychodzimy w niedzielę, w tygodniu jest miejscem, gdzie spotkamy się z Chrystusem w cztery oczy.

Bo to sam Jezus Chrystus ma władzę nad chorobą. Nie wróżka, nie żaden znachor; nie ludzie, którzy oferują czary czy cudowne leki. Tylko Chrystus, tylko ta wielka Miłość wyciąga do nas swą dłoń i pragnie ratować każdego z nas. Chce wyleczyć z tego, co boleśnie nas dotyka, chce uzdrowić z choroby serca i duszy. Czy ja to dostrzegam? Czy ja w to wierzę? Czy wierzę, że ciało może stać się czyste od Chrystusowego dotyku?

 

Przeczytaj również >>Żywa Korona Maryi - Bądź nią i Ty!<<