Najpiękniejsza świątynia! - LD na XXXII Ndz. Zw. (A)

Niedziela, Święto rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej (9 listopada), rok A, J 2, 13-22

Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska! Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

Lectio

        Przeczytajmy uważnie tekst przeznaczony na dzisiejszą niedzielę. Potocznie jest on określany jako „oczyszczenie świątyni”, a opowiada o wyrzuceniu przez Jezusa wszystkich handlujących na dziedzińcu Świątyni Jerozolimskiej. Opowiadanie to znajdujemy we wszystkich czterech ewangeliach. Postarajmy się je odszukać i przeczytać.

       Zauważmy z pewnością, że ta Janowa jest bardziej szczegółowa i znajduje się ona na początku Ewangelii, czyli została umieszczona w innym kontekście chronologicznym niż u pozostałych trzech Ewangelistów, którzy umieszczają to opowiadanie pod koniec swoich Ewangelii i czynią z niego bezpośredni pretekst prześladowania i męki Jezusa. Na koniec naszego lectio wróćmy do Janowej wersji i przeczytajmy ją ponownie kilka razy.

    Ta przeznaczona na dzisiejszą niedzielę, podczas której obchodzimy Rocznicę Poświęcenia Bazyliki Laterańskiej, ma też inne zakończenie niż pozostałe. Znajdujemy w niej wskazówkę, że świątynią Boga jest ciało Jezusa Chrystusa.

Meditatio

     Zauważmy, że nasze opowiadanie o „oczyszczeniu świątyni” znajdujemy zaraz po opisie cudu w Kanie Galilejskiej, wydarzeniu, które inaugurowało działalność mesjańską Chrystusa. Większość badaczy wyklucza fakt jakoby oczyszczenie świątyni miało miejsce dwa razy i pierwsze wydarzenie zostało opisane przez Jana, a drugie przez Synoptyków. Zatem należy przyjąć, że wszyscy Ewangeliści mówią o tym samym wydarzeniu. Przypuszcza się raczej, że miało ono miejsce tak, jak to opisują Mateusz, Marek i Łukasz czyli w okresie, kiedy przeciwieństwo pomiędzy Jezusem, a władzami świątyni przybrało postać ostrego konfliktu, zatem bezpośrednio przed Jego pojmaniem i ukrzyżowaniem.

      Jeżeli tak było rzeczywiście, to zastanówmy się nad powodami, które skłoniły Jana do przeniesienia tego wydarzenia na początek swojej Ewangelii. Były to oczywiście powody natury teologicznej. Autorowi czwartej Ewangelii chodziło najprawdopodobniej o pokazanie stopniowego powiększania się dystansu pomiędzy Jezusem, a światem. W Kanie pokazał swoją moc i duchowy charakter swojego posłannictwa. Zaś oczyszczenie świątyni, to był pierwszy krok w walce z kierownictwem duchowym judaizmu.

      Królestwo Chrystusa będzie inne niż to, które głosili arcykapłani i faryzeusze. Zaś forma tego królestwa będzie coraz jaśniejsza w miarę pogłębiania się kontrowersji pomiędzy przeciwnikami Jezusa, a Nim samym. U Jana, punktem rozpoczynającym mękę Jezusa, nie będzie więc wypędzenie przekupniów ze świątyni, a wskrzeszenie Łazarza rozumiane jako wstęp do zgłębienia tajemnicy zmartwychwstania.

      Święto Paschy należało do najbardziej popularnych świąt żydowskich i gromadziło wielką liczbę wiernych w Jerozolimie. Oznaczało ono także pielgrzymkę do Jerozolimy, jak również baranka, spożywanego w nocy, rozpoczynającej to święto. Jezus przybywa do Świętego Miasta podobnie jak każdy pobożny Żyd i zastaje w świątyni, a dokładnie na dziedzińcu pogan, „bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie”. Panował tam wzmożony ruch.

     Święto stanowiło także dogodną sposobność do wywiązania się ze zobowiązań, które ciążyły na każdym dorosłym Izraelicie. Płacono wtedy podatek świątynny, do którego był zobowiązany każdy Żyd, który skończył 20 lat. Wynosił on pół sykla i powinien być płacony w monecie, która nie zawierała wizerunków cesarzy, królów czy też innych bóstw. Dlatego monety, znajdujące się wtedy w obiegu w Palestynie czyli rzymskie i greckie, były wymieniane nie bez zysku, na monetę akceptowaną w świątyni.

    Inni sprzedawcy to handlarze bydła ofiarnego. Trudno bowiem sobie wyobrazić, by Żydzi, pielgrzymujący z Antiochii czy Aleksandrii, pędzili zwierzęta ofiarne z tamtych terenów. Łatwiej było je kupić na miejscu. Możemy więc przyjąć założenie, że ten „bazar” był potrzebny. Co chciał pokazać Jezus poprzez wypędzenie przekupniów? Czy tylko to, że handel powinien przenieść się kilkadziesiąt metrów dalej, poza obręb świątyni? Czy tylko to, że handel można było zorganizować poza jej terenem, bo zmniejszał wysiłek składających ofiarę i sprzyjał lenistwu i wygodzie oraz przyczyniał się do wzrostu legalizmu religijnego Żydów, zajmującego miejsce prawdziwej wiary i prawdziwego posłuszeństwa Bogu? Czy może chciał sobie współczesnym, ale i nam pokazać jeszcze coś innego?

      Nie jest nam łatwo zaakceptować Jezusa, który po zauważeniu „bazaru” w przedsionku pogan, sporządził sobie bicz ze sznurków, i który wypędza ludzi oraz zwierzęta, a także wywraca stoły bankierów i rozsypuje monety. Scena ta raczej kojarzona jest z przydrożną karczmą niż ze świątynią Jerozolimską.

       Musimy też wiedzieć,  że używanie bicza nie należało do rzadkości w miejscach kultu i nauczania w Palestynie (Mk 13, 9; Mt 10, 17; Dz 5, 40). Uczeni w Piśmie mieli prawo biczować publicznych grzeszników, nie zachowujących Prawa. Być może to jest powód, że czyn Jezusa nie spotkał się z o wiele gwałtowniejszym sprzeciwem przywódców religijnych.

    Zauważmy, także że Synoptycy nie mówią o sporządzeniu bicza. Inaczej też przedstawiają zachowanie Jezusa w relacji do sprzedawców gołębi. Tam przewraca On ich stoły, natomiast w czwartej Ewangelii kieruje do nich jedynie krytyczne słowo, które pokazuje Jego troskę o dom Ojca, a zarazem Jego synowską relację z Bogiem.

      W dalszej kolejności św. Jan ukazuje nam reakcję uczniów Jezusa, którzy do tego momentu byli jakby nieobecni. To przypomnienie sobie słów Pisma Św. sprawia, że zostają niejako zauważeni przez Ewangelistę, a ich obecność zostaje podkreślona. To jedno zdanie, jakby wtrącone i przerywające cały tok opowiadania, wydaje się bardzo istotne. Pokazuje obecność uczniów u boku Jezusa. Nie biorą oni jednak udziału w wypędzaniu przekupniów ze świątyni. Oni mają inne zadanie. Wszelkie wydarzenia i działanie Jezusa ma im przypominać i uzmysławiać, co na temat Jezusa mówi Pismo Św.

     Zestawiają oni oczyszczenie świątyni ze słowami Psalmu 69, który był interpretowany w sensie mesjańskim. Ich poznanie jest jakby dwustopniowe. Najpierw w czasie oczyszczenia świątyni rozumieją, że Chrystus jest cierpiącym Sługą Bożym, który jest trawiony żarem gorliwości o dom Boży, zaś po zmartwychwstaniu zrozumieli całe wydarzenie w jeszcze głębszej perspektywie  zmartwychwstania po trzech dniach. Zrozumieli więc, jaką świątynię miał na myśli Jezus, dyskutujący z Żydami na dziedzińcu pogan.

   Jak już zauważyliśmy, reakcja oponentów Chrystusa na Jego postępowanie nie była zbyt gwałtowna. Można zaryzykować stwierdzenie, że nie tyle ich dziwi Jego postępowanie, co są ciekawi, z jakiego powodu Jezus to wszystko czyni. Pytają o powody Jego czynu. Nie kwestionują oni zatem działania Chrystusa, ale żądają uzasadnienia takiego postępowania w postaci znaku. Czyli domagają się cudu, potwierdzającego Jego misję. Tak właśnie postępowano z Prorokami Starego Testamentu, żądano od nich znaku, a potem i tak często byli oni odrzucania lub prześladowani. Żydzi żądają znaku potwierdzającego mesjańską godność Jezusa Chrystusa, a potem i tak Go skazują na śmierć.

    Uczniowie z kolei poprzez przypomnienie sobie właściwego fragmentu Biblii odnoszą postępowanie Jezus do troski, szacunku i ochrony świętości świątyni. To są powody wypędzenia przekupniów. Jezus likwiduje bałagan w miejscu modlitwy i oddawania czci Bogu. Zaś swoim rozmówcom czyni zaskakującą propozycję.

     Oczywiście nie mógł być dobrze zrozumiany przez nikogo, nawet przez swoich uczniów, kiedy mówił o odbudowaniu świątyni w przeciągu trzech dni. Kiedy Jezus wypowiadał te słowa budowa Świątyni Jerozolimskiej nie była jeszcze zakończona. Herod Wielki rozpoczął jej budowę w latach 20-19 przed Chrystusem i prace nad jej wykończeniem trwały aż do roku 64-go po Chrystusie. Odpowiedź Żydów umiejscawia ten dialog gdzieś w roku 27 lub 28 po Chrystusie, zatem na początku działalności Jezusa. Świątynia została całkowicie zburzona, by już nigdy nie być odbudowana w roku 70-tym, przez Rzymian. Była to największa świętość Żydów, którzy do niej pielgrzymowali z odległych krain, zatem nie dziwi fakt, że wspomnienie o jej zburzeniu zostało przytoczone w czasie procesu Jezusa Chrystusa. Znajdujemy to u Synoptyków.

      Rozmowa ta daje okazję do poznania nam prawdziwej misji Zbawiciela, którego orędzie będzie skierowane do wszystkich ludów, a nie tylko do Żydów. W dyskusji Jezus używa słowa, mówiącego o ewentualnej odbudowie świątyni, które oznaczało jednocześnie zmartwychwstanie. „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”. Dosłowne słowo „podniosę” bardziej technicznie oznacza zmartwychwstanie. Słowa te pomagają nam zrozumieć działanie Chrystusa na dziedzińcu pogan.

      Nie chodzi już zatem o powywracane stoły bankierów i uciekające w popłochu zwierzęta, ale o zapowiedź poprzewracanych kolumn i ścian całej Świątyni Jerozolimskiej. Jezus oczyszczając ją, poprzez swoje prorocze gesty, ogłasza koniec jednej świątyni i jednocześnie zapowiada inną nową – świątynię swojego ciała. Zauważmy też, że Świątynia Jerozolimska od wieków była pusta, nie ma w niej Arki Przymierza, czyli znaku obecności samego Boga, dlatego Jezus symbolicznie ogłasza czasy nowej żywej świątyni nie z drewna jak arka, nie będzie to już namiot spotkania, nie będzie ona z kamienia jak ta w Jerozolimie, ale będzie z ciała z Jego ciała, ale też i z ciała wszystkich wiernych, bo Jego świątynią jest też cały Kościół, żywy Kościół.

      Zatem centrum kultu nie będzie już Świątynia Jerozolimska, którą zburzy Tytus Flawiusz po powstaniu żydowskim, i która nie zostanie już nigdy odbudowana, ale centrum kultu jest miejsce, w którym przebywa Jezus Chrystus. To Jego obecność uświęca konkretne miejsce. Dlatego dziś świętujemy poświęcenie Bazyliki na Lateranie w Rzymie, bo to katedra biskupa Wiecznego Miasta, to najważniejszy kościół, ważniejszy niż Bazylika św. Piotra.

     Jan Ewangelista zaś podkreśla, że „On zaś mówił o świątyni swojego ciała”. Ta świątynia w przeciwieństwie do jerozolimskiej została odbudowana po trzech dniach tak, jak to zapowiedział sam Pan Jezus. Świątynia Jego ciała choć zburzona, mocą Boga została przez zmartwychwstanie odbudowana.

     Dlatego centrum kultu to świątynia ciała Jezusa Chrystusa, centrum kultu to Eucharystia, Ciało Chrystusa, które uświęca każdą świątynię ludzką ręką zbudowaną. Dlatego w kościołach całego świata, których matką i wzorem jest Bazylika na Lateranie, zamiast z niezliczonych krwawych ofiar z wołów i baranków ,składana jest jedna ofiara, ta z Golgoty. Tam zamiast Przybytku, zakrytego zasłoną, jest Jezus odsłonięty, bez żadnej zasłony, więcej, obnażony na krzyżu. Świątynia Jerozolimska ukrywała obecność Boga w miejscu świętym świętych, obecne świątynie mają za cel nie ukrywanie, ale pokazywanie Boga światu.

     Jezus, dokonując oczyszczenia świątyni, pokazuje nam wszystkim, na czym ma polegać duchowe odnowienie. Polega ono na usunięciu tego wszystkiego, co nam przeszkadza w prawdziwym oddawaniu czci Bogu. Na naszym meditatio wymieńmy wszystkie te sprawy, sytuacje, rzeczy czy nawet ludzi, którzy przeszkadzają nam lub wręcz uniemożliwiają oddawanie prawdziwie głębokiego kultu samemu Bogu, które przeszkadzają nam w przyjmowaniu do serca Najświętszego Ciała Jezusa Chrystusa.

     Na meditatio uświadommy sobie, czym jest świątynia. Jest ona miejscem spotkania z Bogiem, czyli miejscem modlitwy. Jest ona także miejscem, w którym jest składana Najświętsza Ofiara, ale też miejscem, gdzie my mamy składać ofiarę z siebie samych, mamy składać siebie samych w darze. Świątynia to także miejsce ciszy, skupienia i kontemplacji.

     Boga można odnaleźć i spotkać tylko w ciszy. Jak ja o nią dbam w swoim życiu, nie tylko wtedy, gdy jestem w kościele, ale także i poza nim. Czy przez nieustanne wchodzenie w hałas, codzienny tumult, zgiełk czegoś nie zagłuszam? Każda świątynia jest także miejscem pogłębiania więzi człowieka z Bogiem, ale także zawiązywania więzi pomiędzy wspólnotą wszystkich wierzących. Zobaczmy, jakie więzi łączą mnie z Bogiem i z innymi ludźmi, z tymi, z którymi tworzę jedną wspólnotę. Wreszcie kościół to także miejsce miłosierdzia i pojednania. Tam mamy się otwierać i przyjmować Boże miłosierdzie, mamy także je dawać i uczyć się wybaczać.

    Zapytajmy się na medytacji, czy jestem właśnie taką świątynią, w której te wszystkie wymienione elementy możemy choć w jakimś niewielkim stopniu odnaleźć. Jeśli nie, to szukajmy w sobie tej gorliwości, jaką miał Pan Jezus, by i w nas się ona rozpaliła, byśmy dbali o świątynię naszego ciała tak gorliwie, jak Chrystus o dom swojego Ojca. Zapytajmy się, czy jestem miejscem modlitwy, miejscem spotkania rzeczywistości ziemskiej z tą niebieską?

     Nie tylko my jesteśmy świątynią. Jest nią cały Kościół Chrystusowy. To w nim mieszka Bóg i to w nim On daje nam swoje sakramenty. Jak wygląda ta część Kościoła, do której ja należę? Czy przypomina zatłoczony dziedziniec pogan, pełen wszelakiego towaru, różnych rzeczy, ale w rzeczywistości pusty, bez Arki Przymierza, bez Boga? Czy moje życie jest wypełnione wieloma sprawami, a w rzeczywistości puste? Czy ja buduję moją własną, ale jednak pustą świątynię, podobną do tych, jak na zachodzie bez Boga, bo już bez tabernakulum i bez ludzi, bo zamknięte albo takie jak na wschodzie, zamienione w biblioteki, spichlerze czy magazyny?

     W naszej świątyni można się też nieźle urządzić. Można sprzedawać zwierzęta ofiarne, wymieniać pieniądze i w sumie nieźle żyć. Ona jednak ma służyć kultowi Boga. Czemu służy moja świątynia – Bogu i Jego czci, czy też rozkręceniu niezłego interesu, by czerpać profity materialne lub duchowe?

    Można świątynię traktować jak miejsce pokazania się, zwłaszcza teraz przed wyborami, można wykorzystać to miejsce do wymiany informacji, spotkań czy nawet do zbierania plotek. Czemu służy moja świątynia? Trzeba być czujnym, by na własnych plecach nie poczuć bicza zrobionego ze sznurków.

    Zobaczmy na medytacji, o ilu rzeczach musimy myśleć, o ilu sprawach musimy pamiętać i o co ciągle musimy się martwić? Oczywiście są to sprawy potrzebne, jak woły i baranki w Jerozolimie, jak różne rodzaje monet, ale te sprawy i rzeczy, czy wreszcie pieniądze nie są Bogiem i nie powinny zajmować miejsca Boga. Nie powinny znajdować się tak blisko nowej świątyni, którą stworzył Bóg, nie powinny znajdować się nawet na dziedzińcu. Trzeba je przesunąć dalej, trzeba je odsunąć od mojej świątyni, w której jest Bóg. Muszę zmienić hierarchię wartości i te sprawy, i rzeczy potrzebne, czasem niezbędne jednak posunąć dalej, by zostawić miejsce dla Boga.

     Na koniec uświadommy sobie, że nasze ciało to świątynia, że nasze serce to świątynia, że nasz umysł to także świątynia. Jakie one są? Jak kościół, jak bazylika czy katedra, czy może nieco inne, mniejsze, mniej dostojne? My wszyscy tworzymy kościół, żywy Kościół!

Oratio

     Oratio niech będzie dla nas okazją do przypomnienia sobie różnych słów Pisma Św. tak, jak to zrobili uczniowie. Prośmy jednocześnie o chęć i zdolność do zgłębiania i zapamiętania słów Biblii, by wypełniona nimi pamięć przywoływała odpowiednie słowa w momencie niezrozumienia czy zagubienia tak, jak to było w sytuacji uczniów, którzy z pewnością nie rozumieli zachowania Jezusa. Znajomość Biblii pomogła im odkryć choć część powodów takiego postępowania Jezusa, a pamięć o słowach, które wypowiedział, sprawiła, że ich zrozumienie przyszło po czasie, po Jego zmartwychwstaniu. Prośmy, byśmy umieli zapamiętywać słowa Jezusa, które On do nas kieruje, byśmy je zachowywali w sercu i byśmy choćby po dłuższym czasie otwierali się na ich zrozumienie.

    Na modlitwie prośmy o zdolność do pokonania wszystkich trudności i przeszkód, utrudniających czy uniemożliwiających nam częste korzystanie z sakramentów świętych, a zwłaszcza Eucharystii, czy też przygotowującego do niej sakramentu Pokuty i Pojednania.

   Módlmy się o zdolność czynienia z siebie daru. Prośmy, byśmy umieli dawać siebie w bezinteresownym darze Bogu i innym ludziom, zwłaszcza naszym najbliższym tak, jak Jezus Chrystus daje się nam w bezinteresownym darze na każdej Eucharystii i w każdej Komunii św.

     Czas modlitwy niech będzie także takim momentem prośby o jedność w Kościele, we wspólnocie, w rodzinach. Obmódlmy te wszystkie dziedziny, które potrzebują większej jedności. Ona jest nierozerwalnie związana z pojednaniem i wybaczeniem. Prośmy na modlitwie Boga o wybaczenie i też wołajmy o siły dla nas, byśmy umieli wybaczyć krzywdy i zranienia tym wszystkim, którzy zawinili wobec nas.

      Na oratio prośmy o wolność i otwartość na Jezusa, by On zrobił w naszym sercu porządki, by to On uczynił z nas świątynię Ducha, byśmy stali się świątynią godną Boga, domem godnym przyjąć Go w sercu i w naszym codziennym życiu. To Jezus ma robić te porządki, my mamy Mu w tym pomagać, a przynajmniej nie przeszkadzać. Jezus nas bardzo dobrze zna, lepiej niż my sami siebie, więc On też lepiej od nas wie, co wymaga uporządkowania. Czasem to będzie bolało, ale nie szkodzi. Prośmy o męstwo, byśmy te Boże porządki w naszym sercu i życiu chcieli i umieli zaakceptować.

      Na modlitwie też przeprośmy za to, że czasem uczyniliśmy z naszego serca i życia targowisko. Za to, że pytaliśmy się może niekiedy, czy moje poświęcenie mi się opłaci, czy to lub co innego będzie dla mnie z korzyścią materialną lub duchową. Prośmy, byśmy byli świątynią, a nie targowiskiem, takim dziedzińcem pogan, w którym odbywa się handel dobrami materialnymi czy duchowymi.

Contemplatio

      W ciszy i skupieniu wielbiąc Boga, postarajmy się kontemplować tę najpiękniejszą świątynię, którą jest Ciało Chrystusa, ale i nasze serce, i także nasze ciało.