Nasza Mama - Matka Boża

Wtorek, Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, rok II, J 19,25-27

 Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

 

Zapewne każdy z Was  w swoim życiu posiada osobę, która zajmuje ważne miejsce, na którą możecie zawsze liczyć, która jest Waszą podporą, której powierzacie swoje tajemnice. Osobą tą jest MAMA, która pragnie waszego szczęścia. Spełnia ona istotną rolę.

Tekst dzisiejszej Ewangelii przybliży Wam rolę mamy w naszym życiu.

Każdy z Was ma swoją mamę. Również i Pan Jezus, będąc człowiekiem, otrzymał w darze prezent, którym była Jego mama. Pan Bóg, widząc jakie skarby czystości, dobroci, wiary oraz pobożności ukryte były w sercu Maryi, wybrał ją na Matkę swojego Syna. Odtąd Maryja stała się Matką wszystkich ludzi, a także całego narodu polskiego.

Matka Boża rozumie wszystkie nasze sprawy, tak jak rozumie  nas nasza mama na ziemi. Maryja była przy swoim Synu do samego  końca. Kiedy Pan Jezus przy krzyżu zwrócił się do Matki, mówiąc: „oto syn Twój” – to składał jej pod opiekę nie tylko stojącego tam ucznia, ale także każdego z nas. To z woli Pana Jezusa Maryja ma opiekować się nami wszystkimi.

Dzisiejsze Słowo Boże mówi nam, że Maryja jest matką nie tylko Pana Jezusa, nie tylko Matką Kościoła, ale jest również naszą Matką. To Ona ukazuje nam drogę do nieba. Uświadamia nam, że najprościej dojść do nieba, gdy kroczy się po śladach Pana Jezusa. Dowiecie się tego, czytając poniższe opowiadanie:

Bruno Ferrero „Ślady”

      Pewnej nocy miałem cudowny sen. Zobaczyłem długą drogę, która z ziemi pięła się ku górze, by zginąć pośród chmur, kierując się ku niebu. Nie była to jednak droga wygodna. Co więcej pełna była przeszkód, usiana zardzewiałymi gwoźdźmi, ostrymi i tnącymi kamieniami, kawałkami szkła.
     Ludzie wędrowali tą drogą boso. Gwoździe wbijały się w ciało, wielu miało zakrwawione stopy. Mimo tego nie rezygnowali, chcieli dojść do nieba. Każdy krok wywoływał cierpienie. Wędrówka była powolna i trudna.
     Potem w moim śnie ujrzałem Jezusa, który szedł naprzód. On również szedł boso. Szedł wolno, ale zdecydowanie. Ani razu nie zranił sobie stopy. Jezus szedł i szedł. Wreszcie dotarł do nieba i tam usiadł na wielkim, złocistym tronie. Spoglądał w dół, obserwując tych, którzy usiłowali wejść. Spojrzeniem i gestami zachęcał ich. Zaraz po Nim szła również Maryja, Jego Matka.
     Maryja szła jeszcze szybciej niż Jezus. Wiecie dlaczego? Stawiała swe stopy na śladach pozostawionych przez Jezusa. Szybko dotarła więc do Syna, który posadził Ją na wielkim fotelu, po swej prawej stronie.
     Maryja również zaczęła dodawać otuchy tym, którzy wspinali się i zachęcała ich, by szli po śladach, zostawionych przez Jezusa, tak jak sama to zrobiła.
     Ludzie rozsądni tak właśnie postępowali i szybko posuwali się ku niebu. Inni skarżyli się na rany, często zatrzymywali się, czasami rezygnowali zupełnie i upadali na brzegu drogi, zwyciężeni przez smutek.

ZADANIE DLA CIEBIE NA DZIŚ:

Pomyśl w ciszy swojego serca, kim Maryja jest dla Ciebie? W jaki sposób okazujesz miłość Maryi? Na koniec podziękuj  Maryi za dotychczasową opiekę.