Nasze małe walki

Przyznam się, że nie zadawałem sobie jeszcze takiego pytania. Nie pochylałem się nad nim. A przecież, gdyby tak się głębiej zastanowić… Czy kiedykolwiek rozmyślałeś, z iloma pokusami musiał swego czasu walczyć św. Michał Archanioł? Jeszcze zanim został wybrany na dowódcę Anielskiej Armii? Przed decydującym starciem z wojskami Szatana?

Mężczyzna poszukuje wzorca. Mężczyzna poszukuje inspiracji. Kogoś, na kim może oprzeć swoje działanie. Motywatora i inspiratora zarazem. Przykładu do naśladowania. I nader często – a może i nawet zawsze – szukamy go właśnie w ludziach. W męskiej części populacji. Wśród świętych. Wśród bohaterów. Wśród dowódców, herosów, czasem także nam współczesnych.

Co jednak z męskim przykładem pochodzącym z innej rzeczywistości? Tej niebiańskiej. Tej ponadczasowej. Włoska mistyczka Natuzza Evolo twierdziła, że Aniołowie Stróżowie stoją tuż przy nas po naszej lewej stronie (w przypadku osób świeckich) lub prawej (w przypadku osób duchownych). Są więc bytami nad wyraz realnymi. Istniejącymi. Czy więc w ich kontekście możemy mówić o męstwie? Wydaje mi się, że jak najbardziej.

Wertując Pismo Święte, nie znajdziemy w nim żadnego opisu sławetnej batalii między aniołami. Hufcami wiernymi Bogu a tymi, którzy posłuchali się własnej pychy. Nie znajdziemy także żadnego opisu samego buntu upadłych aniołów. Owszem, w Nowym Testamencie znajdziemy wzmianki dotyczące późniejszego losu Lucyfera. Choćby wówczas, gdy Pan Jezus mówi: „Widziałem Szatana spadającego z nieba jak błyskawica” (Łk 10,17). Szczegółowego opisu bitwy wojsk pod dowództwem św. Michała Archanioła i tych pod czarnym sztandarem zbuntowanego Lucyfera potrzeba nam jednak szukać gdzie indziej. U poetów, pisarzy, ale także u mistyków. Bardzo pięknie opisał to choćby John Milton w swoim „Raju utraconym”.

Jednak o samej przyczynie buntu przeczytamy już gdzie indziej. W pośmiertnym dziele bł. Anny Katarzyny Emmerich pt. „Żywot i bolesna Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi wraz z Tajemnicami Starego Przymierza”. Przeczytajmy obszerniejszy fragment tego opisu: „Z początku wszystkie te chóry wychodziły z owego wyższego słońca jakoby w zgodzie i miłości. Naraz spostrzegłam, że jedna część tych wszystkich kół się zatrzymała; zatapiając się we własną piękność. Czuły własną rozkosz, widziały całą swą piękność, zastanawiały się, tylko sobą były zajęte. Najpierw wszystkie, przejęte uwielbieniem dla Boga, nie posiadały się od rozkoszy i radości; nagle jedna część, nie myśląc już o Bogu, zapatrzyła się we własną istotę. W tej chwili widziałam, jak owa cała część chórów jaśniejących upadła na dół i się zaćmiła, widziałam, jak inne chóry ich miejsca zajęły”.

Wracamy więc do pytania postawionego na wstępie. Jakie emocje mogły targać św. Michałem? Pokusa buntu, pokusa władzy, pokusa bycia wyżej, pokusa bycia niezależnym. Niezwykła, nęcąca i bardzo namacalna. Ileż trzeba mieć w sobie dojrzałego męstwa, aby pokora, posłuszeństwo, a przede wszystkim miłość zwyciężyły wszystkie te pokusy? Nie wiem. Wydaje się, że po ludzku jest to wręcz w ogóle niemożliwe. Na całe szczęście mówimy o Aniołach, nie o nas. To zawsze jakieś tam usprawiedliwienie, prawda?

Bo próby mamy także i my. Pewnie nieco inne od tej, przed którą stanął św. Michał. Ale również próby. Próba, gdy trzeba stoczyć walkę, by nie włączyć filmu pornograficznego na komputerze. Próba, gdy po ciężkim dniu trzeba wstać w nocy i wyręczyć żonę w uspokajaniu płaczącego dziecka. Próba faceta, gdy jest pokusa w postaci opcji flirtu w pracy z atrakcyjną koleżanką. Próba, gdy trzeba się w towarzystwie przyznać do Kościoła. Do postu. Do wiary. Wreszcie zaś do samego Boga.

Nasze małe walki. Nasze małe decyzje. Nasze małe wybory. Nasze próby. W tej sytuacji postawa św. Michała naprawdę może inspirować. Zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, o kim my właściwie mówimy. O dowódcy najpotężniejszej armii wszechświata. Na początku wspomniałem, że mężczyzna lubi mieć przykład. Lubi mieć kogoś, na kim może się wzorować. Od kogo może czerpać. Wydaje się, że wizja takiego dowódcy w zupełności spełnia nasze męskie kryteria, nieprawdaż?