Nic nie musisz mówić nic, odpocznij we Mnie

Wtorek, I Tydzień Wielkiego Postu, rok I, Mt 6,7-15

Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje! Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego! Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień.

 

Kiedyś jeden ze studentów zdradził mi „swój sposób” na dobre zdanie egzaminu: „Proszę księdza, na egzaminie to trzeba gadać i gadać… Nieważne czy na temat, czy nie, byleby tylko mówić. Zawsze na tym wychodzę”. Znam też takie osoby – choć już dawno zakończyły przygodę ze studiami, które gdziekolwiek się pojawiają, zalewają słuchaczy potokiem słów. Przyznam się – mnie to często męczy.

W dzisiejszej ewangelii Jezus przestrzega uczniów przed gadulstwem na modlitwie: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie…”. Myślę, że do wielu współczesnych chrześcijan Jezus powiedziałby to samo. Nie ze względu na to, żeby Mu to przeszkadzało, ale modlitwa to rozmowa z Panem Bogiem. To pozwolenie Mu na to, aby On też mówił do serca. Kiedy pojawia się potok słów, człowiek może nie dostrzec i nie usłyszeć tego, co Bóg chce mu powiedzieć. Słowa Boga można usłyszeć w ciszy.

W tym miejscu przypomina mi się św. Jan Maria Vianney, który opowiadał o kontemplacji wieśniaka z Ars. Całe godziny spędzał nieruchomy w kościele ze wzrokiem utkwionym w tabernakulum, a zapytany przez św. Vianneya, co robi przez cały dzień, odpowiedział: „Nic, ja patrzę na Niego, a On patrzy na mnie”.

Modlitwa jest takim zapatrzeniem się w twarz Jezusa. „Nic nie musisz mówić nic, odpocznij we mnie czuj się bezpiecznie. Pozwól kochać się, Miłość pragnie Ciebie” – to słowa piosenki, która podkreśla wartości ciszy i zasłuchania się w słowa Jezusa. Tylko w Nim człowiek może znaleźć prawdziwy odpoczynek. Potok słów, pospolite bezmyślne gadulstwo na modlitwie może przeszkodzić w spotkaniu z Bogiem. Myślę, że wielu spośród tych, którzy modlą się rozmaitymi modlitwami, mogliby spróbować modlitwy w ciszy, bez słów … kontemplacji. Oczywiście, do takiej modlitwy trzeba się przygotować, trzeba ukochać osobę Boga. 

Tak, jak dwoje ludzi zakochanych nie wie, kiedy im godziny płyną, pomimo tego, że nie muszą nic mówić – oni po prostu są obok siebie, patrzą na siebie i to im wystarcza. Tak trzeba zakochać się w Bogu, aby bycie razem - czasem bez słów, było najpiękniejszą modlitwą. Trwać w Jego obecności, czuć jego obecność. Jednak, aby nasz kontakt z Bogiem taki był rzeczywiście, trzeba o to zawalczyć. Sam, często siadam wieczorem w kościele, kiedy już nikogo nie ma i jest tylko On – Bóg. Wpatruję się w lampkę tabernakulum i wiem, że On tam jest. Spogląda na mnie swoim wzrokiem… Czasem odmówię jakiś Psalm, koronkę…  Ale ten czas obecności z Bogiem, sam na sam, poświęcam na patrzenie i słuchanie Go. 

Bóg zna doskonale nasze życie, wie, jakie są jego bolączki i troski: „…wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie”. Jemu trzeba zaufać. Bezgranicznie. Bez zbędnych słów. 

Jezus uczy pięknej modlitwy – „Ojcze nasz”. Św. Tertulian powie o niej, że jest streszczeniem Ewangelii. Niektórzy mówią, że jest „modlitwą siedmiu próśb” – o każdej z nich można by było bardzo dużo mówić. Kiedy oddamy się medytacji, zauważymy że w Modlitwie Pańskiej trzy pierwsze prośby odnoszą się do Pana Boga. Kolejne cztery dotyczą potrzeb człowieka. W tym miejscu posłużę się komentarzem do tego tekstu biblijnego zaczerpniętego z Pisma Świętego Edycja Świętego Pawła.

„Uświęcenie imienia Bożego zależy przede wszystkim od samego Boga (Ez 36,23-28), dlatego wspólnota chrześcijańska prosi Go, aby w dziejach ludzkości sam ujawniał swoją wszechmoc, piękno, nieskończoność... Człowiek uświęca imię Boga, gdy własnym świętym życiem objawia Jego doskonałość. Druga prośba wyraża włączenie się chrześcijan w Jezusową misję ustanowienia i ogłoszenia królestwa Bożego wśród ludzi i w nich: w ludzkich myślach, woli i w postępowaniu. Modląc się o wypełnienie Bożej woli, prosimy, aby sam Bóg zrealizował to, co zamierzył, oraz aby ludzie byli Jego woli posłuszni. Wola Boża dotyczy wszystkich i prowadzi każdego człowieka do zbawienia (J 6,39n)… Chleb powszedni może oznaczać: chleb konieczny do codziennego życia biologicznego lub chleb niebieski, czyli chleb uczty czasów ostatecznych. Istotną potrzebą każdego człowieka jest pokój płynący z sumienia wolnego od grzechów. Z prośbą o odpuszczenie win zwracamy się do Boga, bo tylko On ma moc gładzenia grzechów. Bóg chętnie wysłuchuje takiej modlitwy i przebacza. Lecz Jego przebaczenie jest uzależnione od tego, czy grzesznik okazał miłosierdzie tym, którzy wyrządzili mu krzywdę.

Szósta prośba Modlitwy Pańskiej może sugerować, że pokusy pochodzą od Boga. Tymczasem nie Bóg, lecz szatan jest ich twórcą, na co wskazuje druga część tej prośby (wybaw nas od złego). Bóg dopuszcza pokusę, aby wypróbować wiarę człowieka, a nie, aby go pogrążyć w grzechu. Słowo zły może oznaczać zło w znaczeniu moralnym (grzech) lub fizycznym, albo złego, czyli szatana. Prosimy więc, aby Bóg chronił nas przed atakami kusiciela i całkowicie uwolnił nas od niego” (tamże, Radom 2005, s. 2144-2145).

Modlitwy trzeba się uczyć. Jednak, aby nauczyć się modlić, trzeba się modlić.

 

W każdy wtorek o 13:00 audycja >>Historia i Wiara<< w Radio Profeto. Zapraszamy!