Nie bójcie się

Piątek, XXVIII Tydzień Zwykły, rok I, Łk 12,1-7

Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie. Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli».

     

Kiedy czytam ewangelię, nieustannie jestem pod wrażeniem trafności obrazów i porównań, z których korzystał Jezus. Słuchacze tego nauczania momentalnie odnajdywali siebie jak i swoje problemy. Doświadczenie lęku było powszechne. Świadomość trwania pod władzą okupanta i brak pełnej wolności. A następnie cała kwestia codziennego bytowania. Czy wystarczy jedzenia i czy ktoś da mi pracę? Także to przekonanie, iż bez znajomości i może nawet łapówki niewiele się załatwi.

A Jezus mówi: Ty nie jesteś jak wróbelek, bezbronny, słaby i łatwo poddający się sile innych. Ty jesteś moim przyjacielem! Jak wiele trudu i czasu potrzeba, żeby wobec człowieka powiedzieć – mój przyjacielu. Bywa, że ta deklaracja jest ulotna i szybko się zmienia. Przywilej Jezusowej przyjaźni to nie deklaracja, ale relacja, która prowadzi do osobistej więzi. Na mojego przyjaciela Jezusa mogę liczyć i On zapewnia mi pełne bezpieczeństwo. To nie oznacza życia bez trudów, ale jest kroczeniem w Jego obecności. Cóż więc znaczy ta obecność?

Powracając do prozy życia w dwudziestym pierwszym wieku, widzimy wyraźnie, że herbatki jak i leki uspakajające może znieczulają skutki lęków, ale ich przyczyny nie zabierają.

Towarzyszyłem ostatnio umierającej kobiecie. Miała w sobie wiele lęku. Były to już godziny agonii. Mówiła: boję się śmierci. Trzymałem ją za dłoń i powtarzała słowa oddania swego życia Jezusowi. Czuło się wypełniający ją Boży pokój. Umarła godzinę później,  powtarzając cichutkim głosem Jezus, Jezus…

To On, nasz przyjaciel zaprasza, abyśmy dziś, odpowiadając na Jego prośbę, przytulili się do Niego razem z naszymi lękami i obawami. On daje obietnicę, mówiąc: nie bój się! On chce zatroszczyć się o nasze życie.