Nie da się „jak dawniej”

Niedziela, XXII Tydzień Zwykły, rok A, Jr 20,7-9

Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: «Gwałt i ruina!» Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, żarzący się w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.

 

Jak naprawdę idziesz za Bogiem – nie da się milczeć, nie da się żyć „spokojnie” i nie da się „jak dawniej”. Kiedyś mój znajomy ksiądz, który po różnych doświadczeniach, jak sam twierdzi, nawrócił się, zapytany o to, jak to się stało, nie wdając się w szczegóły, powiedział: „albo Bóg, albo grzech”.

Nasz Pan potrafi uwieść (czy zwabić), wziąć (w całkowite posiadanie) i zdobyć (jak twierdzę). I będzie Ci przypiekał serce, niczym ogień trawi drwa. Nie po to jednak, by Cię spalić, spopielić, unicestwić. Nie. Po to, byś uznał: On wie lepiej, jaka jest moja droga.