Nie dajmy się złu

Środa, Św. Antoniego, opata (17 stycznia), rok II, Mk 3,1-6

W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschniętą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka z uschłą ręką: «Podnieś się na środek!» A do nich powiedział: «Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie uratować czy zabić?» Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!» Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz się naradzali przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.

 

Gdy ludzkie serce zaślepia nienawiść, to bywa, że nawet najpiękniejsze słowa i gesty nie są w stanie go przemienić. Ludzie, którzy śledzili Jezusa, chcieli Boskiego Mistrza oskarżyć o bluźnierstwo wobec Boga. Byli tak zdominowani przez zło, że nawet jawny cud, którego dokonał Jezus, uzdrawiając człowieka z uschłą ręką, nie zmienił ich sposobu myślenia. Wciąż szukali sposobu, jak zgładzić Nauczyciela z Nazaretu.

W historii ludzkości było jeszcze wiele podobnych zdarzeń. Wystarczy przypomnieć prześladowania pierwszych chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim albo walkę z Kościołem w imperium sowieckim.

Czytając tę Ewangelię, warto zrobić sobie rachunek sumienia. Dotknąć postaw, które nosimy w sobie. Może jest w nas nienawiść albo chęć zemsty? Może od dawna knujemy jakiś spisek, który ma zniszczyć drugiego człowieka? Jeśli damy się zanadto zdominować złu, to pamiętajmy, że nawet jeśli sam Jezus stanąłby obok nas i na naszych oczach dokonał kolejnego cudu, może zostać przez nas po prostu niezauważony, a nawet potępiony.