Nie lubię Jezusa...

Poniedziałek, Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, rok II, J 16,29-33)

 Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat.


      Nie lubię Go za to, że nie mówi wprost, przecież mnie powinien traktować inaczej. Niech innym mówi w  wieloznacznych przypowieściach, ale ja jestem Jego wybranym. Tyle dni już idę za Nim, przyzwyczaiłem się już do Jego nieprzewidywalności, Jego cudów, do tego, że czasami uważają Jego i mnie za dziwaka, bluźniercę, niebezpiecznego agenta. Powinien mieć do mnie trochę zaufania.
       Wreszcie Jezus zaczął się zmieniać, mówi teraz inaczej, a może to ja zaczynam więcej rozumieć? Rozumiem Cię Panie Jezu! Teraz wreszcie wierzę w Ciebie, bo mówisz do mnie otwarcie, czuję Twoje zaufanie, Twoją miłość, czuję, że Ci na mnie zależy!
       "Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego." Panie, czemu Ty zawsze potrafisz zburzyć moje dobre zaufanie? Panie, czemu Ty tak dobrze znasz moje serce? Panie, skąd znasz kierunek moich kroków, zanim ja zdążę ruszyć choćby nogą?