Nie przejmuj się!

Piątek, XXVII Tydzień Zwykły, rok II, Łk 11,15-26

Jeśli więc i szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza. Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem. Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni.

 

       Pan Jezus nie przejmuje się tym, co ludzie o Nim sadzą, o co Go oskarżają.  W przeciwieństwie do nas, bo my zazwyczaj przejmujemyy się tym, jakie ludzie mają o nas zdanie.  Kiedy zaczynamy się tym przejmować, stajemy sie od nich zależni, gorzej: stajemy sie ich niewolnikami: usiłujemy się im przypodobać, zjednać, boimy się, by nas nie wyśmiali, smucimy się, gdy nas nie chwalą, nie doceniają... 
       Czy przez to, co o nas myślą i mówią, stajemy się inni niż jesteśmy w rzeczywistości?  Jeśli mają nas za mądrych, czy jesteśmy przez to mądrzejsi lub za głupich, czy stajemy sie głupsi? Znalazłem takie zdane u św. Augustyna: Niech mówią o mnie, co chcą: jestem, kim jestem, ani większym, gdy mnie chwalą, ani mniejszym, gdy mnie ganią. Myślę, że najlepszym sposóbem na ludzie sądy i opinie jest autentyczność naszego życia!  Bądźmy po prostu sobą - jak Jezus.