Nieprzemijająca...

Sobota, 6 Niedziela Wielkanocna, rok I, J 16,23b-28


Jezus powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca

       I ta Jego miłość nie przemija, nie kończy się, nie jest niczym ograniczona. To nam się może czasem wydawać, że na chwilę znika, ale to dlatego, że jesteśmy oszukiwani przez grzech... Bo Jego miłość jest doskonała. I w tej miłości Bóg na prawdę pragnie nas obdarowywać, zaspokajać nasze potrzeby, pragnienia... Potrzebuje tylko, żebyśmy do Niego wołali, żebyśmy mieli świadomość, że to, co mamy, jest Jego darem. Oczywiście, że często nie umiemy prosić, że prosimy o złe dla nas rzeczy, dlatego nie doświadczamy spełnienia naszych modlitw... Ale może to i lepiej, bo jeśli to, o co prosimy, byłoby dla nas złe, szkodliwe... Bóg wie lepiej, On zna rzeczywistość bardziej niż my. Dlatego wołajmy z ufności, bo On kocha.

Fot. sxc.hu