Niezbędny margines

Wtorek, 6 Niedziela Wielkanocna, rok I, J 16,5-11

 Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś - bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie - bo władca tego świata został osądzony.



     Jezus zapowiada swoje odejście, a jednocześnie przyjście Pocieszyciela - Ducha Świętego, który od Ojca i Syna pochodzi. To dobry moment, by zatrzymać się przy  Bogu "zapomnianym", jak zdarzyło mi się usłyszeć o Duchu Świętym. 
     Zdaję sobie sprawę, że w wielu kręgach Kościoła o Duchu Ojca i Syna mówi się wiele, często się Go przywołuje, ale dla tzw. przeciętnego katolika jest On jakby na marginesie Ojca i Syna. To Im poświęca się zdecydowanie więcej miejsca w homiliach czy na katechezie szkolnej. A przecież jak śpiewamy w Sekwencji o Duchu Świętym "bez Twojego tchnienia cóż jest wśród stworzenia - jeno cierń i nędze". 
    Można śmiało powiedzieć, że bez obecności Ducha Świętego nie istniejemy jako chrześcijanie, bez Jego pomocy nie przyjmiemy tego, co tylko wiarą może być przyjęte, bez Jego wsparcia nie będziemy zdolni przyjąć Bożej miłości, ale i na nią odpowiedzieć.
     Przyjdź więc Duchu Ojca i Syna, byśmy mogli zamieszkać w Bogu Trójjedynym.


Inne komentarze Moniki