O miłości

Wtorek, Uroczystość Najświętszej Trójcy, rok II, Mt 5,43-48)

...tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.

 


      W „Hymnie o miłości” św. Paweł pisał: „Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich jest miłość” (1 Kor 13,13). Apostoł czerpie te słowa właśnie od Jezusa, który w dzisiejszym fragmencie perykopy pokazuje nam,  na czym tak naprawdę powinna polegać prawdziwa miłość. Miłość, wolna od emocji i sentymentów jest pełna życzliwości ukazanej w konkretnych czynach: modlitwie za prześladowców oraz pozdrawianiu tych, którzy nie są naszymi braćmi. Łatwo jest kochać ludzi, którzy mówią nam ładne słowa, prawią komplementy, uśmiechają się i pozdrawiają nas na ulicy. Jednak te drugie osoby, nieraz wrogo do nas nastawione też potrzebują szacunku i podobnej miłości… .
    Kochać jednych jak i drugich mogę tylko wówczas, gdy posiadam jedno, niepodzielne serce i pełne posłuszeństwo wobec przykazań Bożych. Wtedy to, wpatrując się w kochającego Boga, trwając przy Nim, nieustannie dostrzec mogę, iż taką ofiarną miłością, która jest szczytem i ośrodkiem przykazań prowadzących do doskonałości, jestem w stanie kochać! A przecież do tego wzywa mnie dziś Jezus. Czy posiadam w swoim sercu taką miłość? Czy pragnę wejść na drogę prowadzącą do doskonałości?