Obecność

Sobota, Św. Jana od Krzyża, prezbitera i doktora Kościoła (14 grudnia), rok II, Syr 48,1-4.9-11

Powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia. On głód na nich sprowadził, a swoją gorliwością zmniejszył ich liczbę. Słowem Pańskim zamknął niebo, z niego również trzy razy sprowadził ogień. Jakże wsławiony jesteś, Eliaszu, przez swoje cuda i któż się może pochwalić, że do ciebie jest podobny? Ty, który zostałeś wzięty w wirze ognia, na wozie zaprzężonym w ogniste rumaki. O tobie napisano w karceniach dotyczących przyszłości, że masz uśmierzyć gniew, zanim zapłonie, by zwrócić serce ojca do syna i pokolenia Jakuba odnowić. Szczęśliwi, którzy cię widzieli, i ci, którzy w miłości posnęli, albowiem i my na pewno żyć będziemy.

 

Tajemnica życia i misji ukryta w imieniu Eliasza (w dosłownym tłumaczeniu PAN JEST MOIM BOGIEM) – „proroka znikąd” (bo wciąż trudno ustalić, gdzie dokładnie było owo Tiszbe w Gileadzie) – przypomina mi dziś o tęsknocie serca, która opisywała tego „proroka jak ogień” i którą odkrywam w sobie każdego dnia. To tęsknota za OBECNOŚCIĄ kogoś, komu mogę powierzyć swoje tajemnice, kogo mogę kochać i kto będzie kochał mnie.

Eliasz najmocniej doświadczył tej OBECNOŚCI na Synaju, gdy ogarnął go „głos ciszy niedotykalnej”, rozpalając w sercu proroka ogień miłości nie z tej ziemi.

Dlatego proszę dziś Pana, by zapalił tym ogniem Twoje i moje serce, byśmy w naszych największych tęsknotach usłyszeli płynące wprost z Bożego Serca jedyne w swoim rodzaju „JESTEM… Tutaj… Dla Ciebie…”.