Obnażenie Jezusa i przybicie do krzyża - kazanie pasyjne
Jezus, który chce czystości serca i ją posiadających nazywał błogosławionymi. On, który bronił cudzołożnej niewiasty, bo wiedział, że miłość prawdziwa i szczera zakrywa wszelki grzech – On doznaje od innych tuż przed samą śmiercią kolejnego upokorzenia. To jakby przedłużenie Jego biczowania, cierniem koronowania, naśmiewania się z Jego królewskiej godności.
Stoi bezbronny, niewinny, przed tymi, którzy do końca chcą zbrukać to, co najpiękniejsze godność Jego ludzkiego Ciała. Fakt obnażenia Ciała Pana Jezusa obrazuje i wyraża nasz ludzki grzech, szczególnie popełniamy na płaszczyźnie źle pojętej miłości, źle realizowanej zmysłowości ludzkiej. Widząc obnażonego Jezusa, nie można dziś nie widzieć, ile we współczesnym świecie, niemal na każdym kroku, niemoralności, źle używanej w sferze cielesnej wolności człowieka. Ileż dziś tragedii i dramatów wewnętrznych, wynikających ze zdrady małżeńskiej, nieposzanowania zasad czystości, głoszonych przez Kościół – wszystkim: począwszy od dzieci, a skończywszy na narzeczonych, którzy przygotowywać się mają do przyrzeczenia sobie miłości w czystości serc.
Ileż dociera do nas informacji, niejednokrotnie świadomie rozdmuchiwanych, o nadużyciach w tej najcudowniejszej sferze, jaka nam Bóg podarował, a mianowicie w sferze cielesności i zmysłowości.
Obnażone Ciało Jezusowe niech nam się skojarzy z Uroczystością Bożego Ciała, w której tak ważne miejsce zajmują biała Hostia i złota monstrancja... Pamiętajmy też, że dziewczęta sypiące kwiaty w białych sukienkach symbolizują niewinność. Skojarzenie to niech będzie przepełnione tęsknotą i prośbą, by atmosfera charakterystyczna dla procesji Bożego Ciała, pełna godności, miała wpływ na odpowiedź na nieczystość, z jaką dziś tak wielu poradzić sobie nie umie, nie może i nie potrafi. Niech Eucharystia, będzie dla nich siłą łaski, bo bez niej nic uczynić nie możemy.
Niech adoracja, w jakiej zapewne często uczestniczymy będzie zachętą dla nas do częstego wzbudzania w sobie intencji wynagradzającej za tych, którzy prawdy o czystości serca nie chcą przyjąć, którzy świadomie wybierają życie lekkie, miłe i przyjemne, życie bez norm i zasad w tej dziedzinie. Niech adoracja będzie także okazją do modlitwy, szczególnie za młodzież i dzieci, by miały odwagę przeciwstawić się współczesnym procesom społecznym zmierzającym do zakwestionowania potrzeby dążenia do świętości, które sprzyjają głoszeniu wolności od wszelkich moralnych zasad i wartości.
Niech obnażony z szat Jezus, wzruszy nasze serca i skłoni do wyboru życia czystego, skromnego – zarówno dzisiaj jak i w przyszłości. Obnażonego Jezusa przybijają do krzyża. W tej scenie zobaczyć trzeba Jezusa przygwożdżonego ludzkim bólem, ludzkim cierpieniem, męczeństwem wszelkich ofiar obozów i kazamatów. Także ofiar męczeństwa współczesnego nam świata; to ból ofiar wszelkich systemów totalitarnych, terroryzmu współcześnie nas nękającego. Wszystko to On, Zbawiciel i Odkupiciel przez męczeństwo przybija do krzyża i czyni Swoim.
Znajdą się, więc tam wszyscy, którzy za św. Pawłem mogą także z ręką na sercu powiedzieć: „razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża” (Ga 2,19). Ileż razy nosimy w sercu tyle żalu, tyle bólu, tyle doznanych krzywd i niesprawiedliwości! Wszystko to, co ciężkiego, trudnego, bolesnego i wypełnionego męczeństwem fizycznym czy duchowym ludzkość przeżywała i przeżywać będzie – On przybił do krzyża. Najpierw wziął na swe ramiona, a teraz wszystko to przybija do swego krzyża.
Jezusa naśladowali i naśladują ci, którzy w krzyżu swego życia doświadczyli męczeństwa, bólu i strachu. To ci wszyscy, którzy z męstwem wiary przyjęli to, co zgotowali im inni mający w ręku narzędzia męki, (jak oprawcy Jezusowi mieli w ręku gwoździe i młotek). Dziś trzeba nam prosić pokornie Pana Jezusa przybijanego do krzyża, aby dał nam odwagę ducha i moc ciała na czas wypełnionych cierpieniem chwil, dni, może nawet lat.
Być może czeka nas „męczeństwo”, jest ono trudne niezmiernie, ale przecież realne. Wystarczy wspomnieć męczeństwo ks. Jerzego Popiełuszki, męczeństwo uczestników powstań, patriotów wywiezionych na Syberię, ofiar obozów i więzień. Litania ta byłaby bardzo długa...
Przybijanymi do krzyża są także chorujący na nieuleczalne choroby, przygwożdżeni brakiem nadziei na poprawę losu, bezdomni, samotni, płaczący. Czy są w jakimś sensie, nie są oni przybijani do krzyża? Każdy, który podejmuje swój krzyż naśladuje Tego, który, pełniąc wolę Ojca, idzie dobrowolnie i pozwala przybić do krzyża ręce, które błogosławiły, dzieliły chleb, uzdrawiały; nogi, które przemierzały Palestynę, aby czynić dobro, aby dotrzeć do każdego potrzebującego Jego miłości i dobroci Jego Serca. Na koniec prośmy pokornie: gdy na nas przyjdzie czas krzyżowania, cierpienia, bólu, męczeństwa, daj nam Panie Jezu Chryste, potrzebną łaskę do wytrwania, jak tym wszystkim, którzy już odważnie kroczyli drogą naśladowania Ciebie w tej scenie. Amen.
Fot. sxc.hu