Obraz Jezusa

Sobota, Święto św. Łukasza, ewangelisty (18 października), rok A, Łk 10,1-9

...proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.


     Kiedy pochylam się nad dzisiejszym fragmentem Ewangelii, to na myśl przychodzi mi obraz Jezusa, który stoi jak dowódca drużyny składającej się z 72 żołnierzy. Są to żołnierze, których sam wybrał. Zobaczcie Drodzy, jaki werset daje nam dzisiaj Kościół przed czytaniem: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili." (J 15,16) Bardzo często w ostatnim czasie zastanawiam się, dlaczego Pan, Wszechmogący Bóg i Zbawca posługuje się takimi słabeuszami jak ja. Jezusie z Nazaretu, dla Ciebie nie ma najmniejszego kłopotu, aby na milion różnych sposobów przybyć do każdej ziemskiej metropolii, do każdego miasteczka i do każdej wsi. Dlaczego więc powołujesz marne pyłki, "liście na wietrze", nieużytecznych i przewrotnych jak ja do ogłaszania, że Ty Wszechmocny zamierzasz przyjść do tego miasta?

       I właśnie tak to się zaczęło w moim mieście. Kilka lat temu Pan wybrał sobie właśnie dwóch, którzy naoglądali się cudów i uzdrowień w sąsiednim mieście i zapragnęli Jezusa z Nazaretu w swojej parafii. Jeździli po kraju, uczestnicząc w konferencjach, rekolekcjach uwielbieniach i serca ich zapałały w drodze i już nie mogą bez Niego żyć. I tak się głowię dziś i zastanawiam, dlaczego właśnie tak? Po ludzku przychodzi mi do głowy jedna odpowiedź – abym nie zginął i wytrwał do końca w zawodach, o których pisze Paweł w listach. Bo słabeuszem jestem, marnym pyłkiem, liściem na wietrze, nieużytecznym sługą i w chwilach słabości bez wspólnoty nie dałbym rady. Ponieważ jak wiemy „wiara rodzi się ze słuchania, a umacnia od głoszenia”. I myślę sobie, że Bóg ogromnie zaryzykował, dając rozkaz takim jak ja. Bo żołnierzami Jezusa zazwyczaj zostają właśnie ci, którzy byli już skończeni. Po ludzku bez nadziei, zdruzgotani i martwi w grzechu. I wtedy przyszedł Pan i zabrał wszystko, wziął mój grzech i uwolnił ode Złego. I szepnął: „a teraz pójdź za Mną i głoś światu, co Ci uczyniłem”.
        Mamy we wspólnocie taką animację, która uzmysławia, kogo Chrystus powołuje do swojej armii: „Chrystus wybrał dla siebie już 10-u żołnierzy do walki…” i tutaj wymienia się po kolei, kogo wybrał: kulawego, niedowidzącego, z astmą, z nerwicą… i od nich usłyszał odpowiedź twierdzącą na wezwanie. I Tylko jeden nie dał odpowiedzi – zdrowy, któremu nic nie brakowało.
       Dziś w mojej parafii funkcjonuje wspólnota Przymierze Miłosierdzia. I naprawdę cudem się to dzieje na naszych oczach, że to już za chwilę będą 2 lata. Bo wiecie Drodzy, z czym jest największy kłopot? Z tym, że Jezus mówi: „Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki.” i „(…) najpierw mówcie: Pokój temu domowi!”. To jest Siostro/Bracie najtrudniejsze. Bo nie tylko wybrał i posłał, ale sprecyzował dokładnie charakter posługi, a tutaj czynnik ludzki potrafi w milisekundę odwrócić sens przesłania i jakże często „idę jak wilk między owce” lub mówię: „przegiąłeś/aś – wkurzyłem się i dajcie mi spokój”.
        Tak bardzo brakuje mi Ciebie Jezu. Tak bardzo tęsknię za Tobą aby móc odczuć dogłębnie znowu ten pokój, który Ty dajesz. Nie taki, jaki daje świat, lecz taki, jaki dajesz Ty. Proszę Cię dziś, tak bardzo gorąco, tak z głębi mojej duszy, z głębi mego serca, abyś zamieszkał we mnie, bo słaby jestem, aby naśladować Ciebie i nieść ludziom Twoje przesłanie. Pragnę z głębi mojej Duszy wezwać Twoją głębię, aby zapomnieć o wszystkim, co moje i na nowo wyznać Ciebie jako Pana. Bo tylko wtedy możliwe będzie głoszenie Twojego Słowa i tylko wtedy powstanie szansa na owoc mojego życia. Bo Ty mnie wybrałeś, abym szedł i owoc przynosił. Amen.