Obrzydliwe w oczach Boga...
Sobota, XXXI Tydzień Zwykły, rok II, Łk 16,9-15
Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie. Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego. Powiedział więc do nich: To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych.
Jeśli tylko robisz coś Bracie, co ma na celu wywyższenie samego siebie, zważ ,co robisz bo Jezus z Nazaretu "..., istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi." I pisze w tym samym liście Paweł do Filipian: "... a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie."
Czego to człowiek nie zrobi dla próżnej chwały? Do czego to człowiek nie jest zdolny, aby poczuć się najlepszym? Lepszy telefon, lepsze ciuchy, lepsze auto, lepszy dom... Lepszy talent, lepszy styl, lepszy charyzmat... I to już brzydzi Boga. A dziś słyszymy, że jesteśmy w stanie posunąć się do przekupstwa, aby zyskać to wszystko, by zadbać o przychylność, splendor, pochwałę, status materialny, status społeczny, etc... Boże mój! To naprawdę może być aż tak źle? To już nie tylko kariera, sława, blaski, pochwały i oklaski same w sobie, ale również kupowanie tego wszystkiego wtapia się w naszą rzeczywistość?
Pewnie wiele razy też zdarzyło nam się, że przymknęliśmy oko, ucho na swoje własne "wycieczki" w stronę próżnej chwały. Bo to przecież taki drobiazg, taka niewiele znacząca chwila i przecież chodziło tylko o to, aby komuś pokazać, że to ja..., ja..., ja..., tylko ja mogę, umiem, potrafię lepiej. "Raz nie zawsze, dwa razy nie wciąż" jak zwykło się mówić. A Słowo mówi, że: "Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie."
Kiedy tylko człowiek przestaje szukać Boga, kiedy zapomina, że tylko w Nim może odnaleźć błogosławieństwo, radość, pokój, miłość wtedy sam siebie naraża na zachowania i działalność, którą brzydzi się Bóg. Bo kiedy kroczysz za Jezusem, rozważasz, w jaki sposób Go naśladować. I jakże mogłoby zabraknąć wtedy takiego uniżenia siebie przed Bogiem i drugim człowiekiem, jakie miało miejsce 2000 lat temu. Bóg-człowiek nie skorzystał ze sposobności, by ktokolwiek w Jego obecności poczuł się niedowartościowany, poniżony, bezwartościowy... I nasz Bóg-Jezus z Nazaretu zawsze był autentyczny. Zawsze jest autentyczny. Nigdy nie udawał kogoś, kim nie jest, a "... w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej." Bo On jest Drogą, Prawdą i życiem. A my Drodzy? Jakże często te słowa dotyczą naszej rzeczywistości: "To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca."?
Doskonale zdaję sobie sprawę Siostro, Bracie, gdzie szukać przyczyny takich naszych zachowań. Doskonale wiem z autopsji, jak bardzo historia życia każdego z nas odcisnęła piętno w naszych sercach. Dokładnie potrafię wskazać rany, na których szatan, doszywając pychę, buduje kompleksy. A potem już naprawdę niewiele potrzeba,aby zacząć poszukiwania siebie i pielęgnowania własnego ego. Jednak Bóg również to wszystko wie i napomina i karci takie dążenia i zachowania. Chciałoby się powiedzieć, że nie daje najmniejszej taryfy ulgowej. Nazywa rzeczy po imieniu i precyzyjnie wskazuje to, czym się brzydzi.
Pragnę dzisiaj zaprosić Cię do wspólnej modlitwy, która oddaje to wszystko, co Jezus, chodząc po świecie, ukazywał swoją autentyczną postawą miłości wobec każdego spotykanego człowieka (proszę, pomódl się tą modlitwą w mojej intencji):
Modlitwa Tomasza a Kempis
Litania Pokory do Jezusa
O, Jezu cichy i pokornego serca, wysłuchaj mnie.
Wyzwól mnie, Jezu z pragnienia aby być cenionym,
z pragnienia, aby być lubianym,
z pragnienia, aby być wysławianym,
z pragnienia, aby być chwalonym,
z pragnienia, aby wybrano mnie przed innymi,
z pragnienia, aby zasięgano mojej rady,
z pragnienia, aby być uznanym,
ze strachu przed poniżeniem,
ze strachu przed wzgardą,
ze strachu przed skarceniem.
ze strachu przed zapomnieniem,
ze strachu przed wyśmianiem,
ze strachu przed skrzywdzeniem,
ze strachu przed podejrzeniem.
I także Jezu, daruj mi te łaskę, bym pragnął...
aby inni byli więcej kochani niż ja,
aby inni byli wyżej cenieni ode mnie,
aby w oczach świata inni wygrywali, a ja bym przegrywał,
aby inni byli wybierani, a ja bym był pozostawiony,
aby inni byli chwaleni a ja bym był niezauważony,
aby inni byli we wszystkim uznani za lepszych ode mnie,
aby inni mogli stać się świętszymi ode mnie,
o ile tylko ja będę tak święty jak powinienem,
Amen.
Przeczytaj również "Bohater prawdziwy" - Przemysława Radzyńskiego.