Obyś był gorący

Piątek, XVI Tydzień Zwykły, rok II, J 20,1.11-18

Odpowiedziała im: Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę. Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu. Rzekł do niej Jezus: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich bracii powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego. Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział.

 

Wspominana dziś w liturgii Kościoła Maria Magdalena jest najlepszym przykładem pokazującym nam, co dzieje się z człowiekiem, kiedy spocznie na nim miłosne spojrzenie Boga. Miłość Boga odmieniła, "przemeblowała" życie Marii  o 180 stopni. 

Doświadczenie miłości, wybrania, zawsze odmienia życie, dobrze widać to u zakochanych, a jeszcze pełniej u tych, którzy na zawsze powierzyli sobie nawzajem swoje życie. Człowiek, doświadczając miłości, rozkwita; stać go na podjęcie się zadań, co do których sądził, że nigdy ich nie wykona, że nie potrafiłby aż tyle poświęcić, wytrzymać. A jednak... okazuje się, że może, potrafi, wręcz chce, bo... kocha.

Miłość, której doświadczyła Maria Magdalena, uwolniła ją od zła, które całkowicie demolowało jej życie, a jednocześnie wyzwoliła do prawdziwego kochania drugiego człowieka. Można powiedzieć, że Maria Magdalena we wszystkim była pierwsza, najlepsza. Zarówno w grzechu, jak i w łasce.

"Obyś był zimny albo gorący!" czytamy w Ap 3,15. Bóg nie chce ludzi miałkich. Chce, byśmy płonęli miłością. Bierzmy przykład z Marii Magdaleny, jak to czynić, jak przejść z lodu grzechu do żaru miłości.