Odkrywanie

Wtorek, Święto św. Jana, apostoła i ewangelisty (27 grudnia), rok I, 1 J 1,1-4

Umiłowani: To wam oznajmiamy, co było od początku, co usłyszeliśmy o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się: my je widzieliśmy, o nim zaświadczamy i oznajmiamy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione – co ujrzeliśmy i usłyszeliśmy, oznajmiamy także wam, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo, znaczy: mieć je z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna.

 

„To wam oznajmiamy, co było od początku, co usłyszeliśmy (…), co ujrzeliśmy (…), czego dotykały nasze ręce”.

Żeby coś przekazać, najpierw trzeba się o tym dowiedzieć, najpierw trzeba to usłyszeć, jeszcze bardziej to wpada w pamięć, kiedy oprócz usłyszenia zobaczę to, o czym jest mowa. A najbardziej zapamiętamy to, co „przejdzie” przez nasze ręce, co jest namacalne, tak realne i bliskie, że można tego dotknąć, podejść blisko.

W odkrywaniu jakiejkolwiek rzeczywistości niezbędne są nasze zmysły. To one sprawiają, że odkrywam coś nowego. Również, jeśli to dotyczy spraw duchowych. Życie duchowe nie jest oparte na zmysłach: słuchu, wzroku, dotyku, ale zmysły są w jego służbie. Mogą otwierać na nowy poziom życia duchowego. Stąd wniosek, że ciało wcale nie przeszkadza, nie stoi w opozycji do życia duchowego, ale jest po to, by mu służyć.