Odnaleźć miłość Boga w Sercu Jezusa (2)
Dlaczego czcimy Najświętsze Serce Jezusa?
O ile trzeba się zgodzić z tym, że kult Najświętszego Serca Jezusowego ma już swoją historię i jest obecny w Kościele od samego początku, o czym świadczą choćby jego źródła biblijne, czy Tradycja patrystyczna, to trudno uznać argument, że mógłby on nie pasować do czasów, w których żyjemy. Aby jednak uznać słuszność naszej tezy, musimy odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie, które należy postawić, jeśli mówimy o jakiejkolwiek formie kultu oddawanego Panu Bogu: Co jest istotą kultu Najświętszego Serca Jezusowego i dlaczego mamy uwielbiać Boga, oddając cześć Sercu Zbawiciela?
Symbol serca
Dochodzimy tutaj do słowa, które jest kluczem dla zrozumienia istoty kultu Bożego Serca. Tym słowem jest właśnie „serce” – słowo symbol, które prowadzi nas do centrum kultu Najświętszego Serca Jezusowego.
Już samo potoczne rozumienie słowa „serce” prowadzi naszą myśl do miłości. To właśnie w sercu rodzą się nasze pragnienia, tu kształtują się nasze relacje, tu buduje się prawdziwa miłość, która następnie przelewana jest w konkretne czyny miłości. Serce posiada głęboką symbolikę, która wskazuje na przebogate wnętrze człowieka, świat jego pragnień, uczuć, emocji – na całe życie emocjonalno-wolitywne, którego owocem są następnie postawy i zachowania człowieka.
Ale to przecież nie wszystko. W Piśmie Świętym słowo „serce” posiada jeszcze głębsze znaczenie. Jest ono ukazywane jako miejsce poznania, rozeznania dobra od zła, miejsce decyzji moralnych i etycznych, które sprawiają, że człowiek może formować się i postępować według własnego, dobrze ukształtowanego sumienia. W sercu wreszcie jest możliwe dotarcie do najgłębszej prawdy, jaką jest prawda o istnieniu Boga i o tym, że jesteśmy przez Niego miłowani. Sercem poznajemy, że Bóg nas kocha i dzięki temu możemy kształtować samych siebie na podobieństwo Boga-Miłości, darząc innych taką samą miłością.
Podsumujmy więc: w symbolu serca kryje się całe bogactwo życia poznawczo-wolitywnego człowieka, tu kształtuje się jego obraz Boga, tu poznaje on i odkrywa Bożą miłość i wierność, tu uczy się kochać swoje siostry i swoich braci, tak jak sam został umiłowany.
Warto zastanowić się w tym miejscu nad pięknymi tekstami biblijnymi, które odkryją przed nami bogactwo symbolu serca i pozwalają dostrzec zamiar Boży w nim ukryty.
Łk 2,19: „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”.
Jr 24,7: „Dam im serce zdolne do poznania Mnie, że Ja jestem Pan. Oni będą moim narodem, Ja zaś będę ich Bogiem, ponieważ całym sercem powrócą do Mnie”.
Ps 33,15: „On, który ukształtował każdemu z nich serce, On, który zważa na wszystkie ich czyny”.
2 Kor 4,6: „Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu ˂Jezusa˃ Chrystusa”.
Mt 13,19: „Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie [go], przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu”.
Syr 21,26: „Na ustach głupich jest ich serce, w sercu mądrych są ich usta”.
Rz 1,21: „Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce”.
Rz 8,27: „Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą”.
Jr 17,9-10: „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi? Ja, Pan, badam serce i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków”.
Prz 3,5: „Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku”.
Rz 5,5: „A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany”.
Ga 4,6: „Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!»”.
Pwt 4,9: „Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy, by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków”.
2 Tes 3,5: „Niechaj Pan skieruje serca wasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej”.
Miłość w centrum
W czasie, kiedy trwały zabiegi o oficjalne ustanowienie kultu Najświętszego Serca Jezusowego dla Kościoła, pojawiły się dyskusje zmierzające do określenia istoty tego kultu. Wśród jego przeciwników zadawano sobie pytanie o potrzebę i cel wprowadzania nowego kultu do praktyki liturgicznej Kościoła. Zastanawiano się nad tym, dlaczego powinniśmy oddać cześć jednemu z organów ciała Jezusa Chrystusa. Podczas tych dyskusji zwrócono uwagę na to, że istotą czci, jaką oddajemy Najświętszemu Sercu Jezusa nie jest cześć oddawana jednemu z organów ciała Jezusa, ale uwielbienie Jego bezmiernej miłości, której symbolem jest właśnie Serce wcielonego Syna Bożego.
Miłość Boża staje więc w centrum kultu Najświętszego Serca Jezusowego. Ta fundamentalna prawda stanowi podstawę całej relacji człowieka z Bogiem. W pięknych słowach ujął to Pius XII w encyklice Haurietis aquas: „Serce naszego Odkupiciela jest zatem obrazem Boskiej Osoby Słowa i Jego podwójnej natury – boskiej i ludzkiej. Z tego tytułu należy w Nim widzieć nie tylko symbol, ale jakby streszczenie całej tajemnicy naszego okupienia. Kiedy wielbimy Najświętsze Serce Jezusa, to w nim i przez nie czcimy zarówno niestworzoną miłość Słowa Bożego, jak i Jego miłość ludzką, wraz ze wszystkimi uczuciami i cnotami. Jedna i druga bowiem miłość skłoniła naszego Zbawiciela do ofiarowania się za nas i za cały Kościół, swoją Oblubienicę, jak mówi Apostoł: «Chrystus umiłował Kościół i wydał samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby samemu stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś takiego, lecz aby był święty i nieskalany» (Ef 5,25-27). Potrójna miłość, którą Chrystus umiłował swój Kościół, trwa nieustannie po dzień dzisiejszy, pobudzając naszego Pośrednika, który «zawsze żyje, aby się wstawiać» (Hbr 7,25) za nami, do wyjednywania nam łaski i miłosierdzia u Ojca. Prośby, które z natchnienia tej miłości śle do Ojca, nie ustają nigdy. Podobnie jak «za dni ciała swego» (Hbr 5,7), tak i teraz triumfując w niebie, nie mniej skutecznie zanosi modlitwy do Ojca, który «tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne» (J 3,16). Temu to Ojcu pokazuje Chrystus swoje Serce żywe, jakby zranione i płonące większą jeszcze miłością niż wtenczas, gdy już jako obumarłe, przebite zostało włócznią rzymskiego żołnierza. «Dlatego zranione zostało (Serce Twoje), abyśmy przez widzialną ranę (Ciała) dostrzegli niewidzialną ranę miłości» (św. Bonawentura, Opusc. X: Vitis mystica, c. 3 n. 5)” (Pius XII, Haurietis aquas, rozdz. IV, 7).
Uwierzyć w Miłość
Możemy sobie teraz zadać pytanie o to, co należy uczynić, aby być prawdziwym czcicielem Bożego Serca? Odpowiedź na to pytanie narzuca nam się sama: najpierw trzeba uwierzyć w miłość Boga do nas, następnie zaś pozwolić się ukochać i odwzajemnić tę miłość.
Chociaż prawda o miłości Bożej do człowieka wydaje się mieć centralne miejsce w objawieniu Bożym, niekiedy trudno jej dotrzeć do ludzkiego serca. Trudno nam uwierzyć, że jesteśmy kochani przez Boga, że On o nas się troszczy, że zależy Mu na nas. Być może niekiedy jest to owocem naszych ludzkich zranień, które wynieśliśmy z relacji z innymi ludźmi, zwłaszcza gdy byli to nasi bliscy; czasem tworzy się w nas – jako konsekwencja tych zranień – nieprawidłowy obraz Boga, który zamiast Bogiem Miłością, wydaje się być Bogiem pozbawionym uczuć i miłości, a jedynie rozliczającym nas z naszych przewinień i grzechów. Ta sytuacja zamyka nas na prawdziwą, osobową relację z Nim, wpędzając jednocześnie w krąg niewłaściwych myśli o sobie, Bogu i o świecie.
Potrzeba miłości
Każdy człowiek odnajduje w sobie tę podstawową potrzebę bycia kochanym. Bez niej, bez jej zaspokojenia, nie może rozwinąć nie tylko swoich głębszych pragnień, nie może wznieść się na wyższy poziom rozwoju duchowego czy kulturalnego, ale nawet nie może funkcjonować jako człowiek. Niezaspokojone pragnienie miłości zabija i sprawia, że wypływa z nas życie, a świat postrzegany jest ciągle w ciemnych kolorach.
Doskonale możemy tę potrzebę miłości obserwować na przykładzie dzieci i kochających je rodziców. Każde z dzieci potrzebuje miłości ojca i matki. Ojciec zaspakaja w nim potrzebę bezpieczeństwa, staje się fundamentem dla jego wyborów moralnych, pozwala rozwinąć prawidłowo swój charakter, wypracować wiele cnót, wśród których można wymienić choćby pracowitość, sumienność, odpowiedzialność czy zapobiegliwość. Dzięki ojcu dziecko otrzymuje potwierdzenie swojej wartości, może systematycznie dorastać i rozwijać się, będąc świadomym swoich walorów i posiadając wciąż nowe cele, pozwalające mu wymagać od siebie i wzrastać wzwyż.
Matka natomiast jest tą osobą, dzięki której potrzeby uczuciowe i estetyczne dziecka są zaspokajane i rozwijane. Przy niej doświadcza ono ciepła i miłości ogniska domowego, czuje się kochane i potrzebne, ona potrafi dostrzec i podkreślić to, co w nim jest dobre, strzec tego i rozwijać, troszcząc się jednocześnie o zachowanie od złych wpływów i innych zagrożeń.
Rodzice, przez swoją wzajemną miłość, uczą nas wreszcie tej najważniejszej prawdy, że jesteśmy kochani przez Boga, że On nas akceptuje i obdarza bezinteresowną miłością, która wyraża się w niezliczonych znakach potwierdzających Jego zatroskanie o nas, czy to w działaniach podejmowanych przez osoby stawiane na naszej drodze życia, czy też w sytuacjach, które sprawiają, że możemy wzrastać i rozwijać swoje relacje z ludźmi i Nim samym.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że te proste i zwięzłe słowa określające to, co zawdzięczamy naszym rodzicom, nie są w stanie nawet w części wyrazić całego bogactwa treści, jaka kryje się pod pojęciami: „mój tata” i „moja mama”. Z pomocą przychodzą nam liczne wspomnienia, obrazy, w których odnajdujemy wspaniałe potwierdzenie tego, że to przez ich serca i ręce otrzymywaliśmy i otrzymujemy dar miłości.
Ukochał nas ludzką miłością
Jeśli potrafimy dostrzec i docenić miłość naszych rodziców, musimy także uświadomić sobie prawdę, że jest to jedynie zadatek tego, co otrzymujemy i otrzymamy jeszcze od samego Boga. Bóg, jako źródło miłości, objawia nam siebie, obdarzając nas największym darem, jaki może nam udzielić. Dając nam siebie samego, obdarza nas miłością, którą jest On sam. I tutaj właśnie dochodzimy do tego, co stanowi istotę kultu Najświętszego Serca Jezusowego. Kult ten jest bowiem uwielbieniem Boga w tajemnicy Jego miłości, której najlepszym i najgłębszym wyrazem jest najświętsze Serce Jezusa.
Pius XII w następujących słowach wyjaśnia potrójną miłość Syna Bożego: „Słusznie więc Serce Słowa Wcielonego uchodzi za znak i symbol potrójnej miłości, którą Boski Odkupiciel kocha nieustannie Ojca Przedwiecznego i wszystkich ludzi. Jest ono najpierw symbolem boskiej miłości, którą Syn dzieli wspólnie z Ojcem i Duchem Świętym. Dla nas ta miłość objawia się wyłącznie w Słowie Wcielonym, które nam ją ukazuje poprzez swoje słabe ludzkie ciało. «W Nim bowiem mieszka cała pełnia: Bóstwo na sposób ciała» (Kol 2,9). Serce Jezusa jest następnie symbolem tej płomiennej miłości, która wlana w Jego duszę ubogaca w Nim ludzką wolę i kieruje oraz oświeca jej działanie najdoskonalszą, podwójną wiedzą: boską i wlaną. I wreszcie Serce to, już w sposób całkiem naturalny, jest symbolem ludzkich uczuć, gdyż ciało Jezusa Chrystusa, poczęte w łonie Maryi Dziewicy za sprawą Ducha Świętego, ma o wiele większą zdolność odbierania wrażeń, niż ciała innych ludzi” (Pius XII, Haurietis aquas, rozdz. II, 3).
Dzięki wcieleniu Syna Bożego możemy więc także powiedzieć, że Bóg ukochał nas boską i ludzką miłością. W niej odnajdujemy całe bogactwo i bezmiar bezinteresownej i zawsze świeżej miłości Boga do człowieka ,,która nie jest jedynie zapewnieniem słownym, porywem uczucia czy emocji Boga, ale jest Jego stałą wiernością, miłością zapobiegliwą, troskliwą, przejawiającą się zarówno w akcie stwórczym, jak też w dziele odkupienia, uświęcenia, w miłosierdziu i ostatecznie w zbawieniu człowieka.
Kiedy zastanawiamy się nad miłością Boga, warto odnaleźć w swojej osobistej historii jej wyraźne znaki, które otrzymujemy wraz z łaską pocieszenia duchowego oraz jakąś niewzruszoną pewnością, że Bóg jest, że jest obecny w moim sercu, że czuwa nade mną, zatroskany o każdy mój krok, o każde moje zadanie. Tam odnajdziemy matczyną i ojcowską jednocześnie rękę Boga, podtrzymującą nas i wspierającą w chwilach trudnych, upominającą i wzywającą do powrotu w chwilach naszych niewierności, zawsze cierpliwą, darmową, niewypominającą udzielonych łask i zawsze wierną. Pewność bycia ukochanym przez Boga jest zdolna nieustannie odmieniać nasze życie, wyrywać nas z niepewności i rozpaczy, jest zdolna dodawać skrzydeł w chwilach załamań i przeciwności, umacniać w dobru i pomnażać dary udzielone dla naszego osobistego rozwoju i ku pożytkowi innych. Bóg nigdy nie przytłacza nas swoją miłością, jest delikatny i dyskretny, nie narzuca się nam, ale przez ciche pukanie do naszego serca daje znać, że nikomu innemu nie zależy tak na naszym dobru, jak właśnie Jemu. Gdy prześledzimy historię naszego życia, zapewne znajdziemy liczne dowody tej Jego dyskretnej obecności. W pokorze serca uznajmy, że tak często odchodziliśmy od Niego i uciekaliśmy od tej Jego miłości, szukając swoich dróg i sposobów na osiągnięcie szczęścia. Nie zatrzymujmy się jednak na swoich niewiernościach – wzbudźmy na nowo pragnienie szczerego powrotu do Boga. Przełammy swój lęk o siebie i fałszywy obraz Boga. Pozwólmy się zdobyć Jego miłości. On jak miłosierny ojciec wygląda na drogę, by zobaczyć nas i wybiec nam naprzeciw, obdarzając skarbami swej miłości. On chce nam dać siebie, byśmy już nie szukali po omacku, ale poznali Jego miłość i mogli na nią odpowiedzieć. Przyjmijmy z radością nową szatę łaski i pierścień synostwa Bożego. Ucieszmy się, że i nasi bracia, i siostry także mają tę szansę, by zacząć od nowa i z Bogiem odbudować swoje życie. Uczcijmy za to Boże Serce naszym uwielbieniem, dobrym czynem, wdzięcznym oddaniem oraz zwyczajną, codzienną gorliwością. Ono nie oczekuje od nas rzeczy przekraczających nasze możliwości. Wystarczy, że uczynimy to, co w naszej mocy, że powierzymy się Mu, jak dzieci garnące się w ramiona kochających je rodziców, i pozwolimy Mu się prowadzić. Wystarczy, że dochowamy wierności w małych rzeczach, codziennych zadaniach, korzystając z tych darów i talentów, które sam Bóg złożył w naszych sercach.