Odnalezieni przez Jezusa

Piątek, XXIV Tydzień Zwykły, rok II, Łk 8,1-3

 Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda: Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia.

 

      Jezus dobrze czuje się pośród ludzi. Można by rzec, że lubi ludzkie towarzystwo. On nie zamyka się w zdobionych pałacach, czy bezpiecznych i nie problemowych domach. Jezus także nie unikał rozmów na trudne tematy. Spotykając osoby zniewolone, odrzucone i odepchnięte przez społeczeństwo, zawsze zatrzymywał się i nie odchodził, zanim nie przywrócił utraconej im godności. A oni na nowo odnalezieni przez Niego czuli się w Jego towarzystwie bezpiecznie. Chcieli iść z Nim nadal razem. Za okazaną troskę i współczucie odpowiadały tym, co miały: pracą własnych rąk, sakiewką pełna monet czy też czasem ofiarowanym. To nie była forma spłaty długu za okazaną miłość. Jezus uruchomił w nich bardziej dojrzały sposób bycia darem już nie dla siebie, ale dla innych sobie bliskich. Jezus w nadzwyczajny sposób pozwala nam dostrzec to dobro, które niekiedy bywało przed nami zakryte. Trwając w obecności Jego miłości, bardziej czuję tę prawdę: nie potrafię funkcjonować gdy nie dzielę się miłością. Miłość otrzymana napędza do działania.

      Przekonuję się coraz bardziej, iż osoby odnalezione na nowo po latach posuchy duchowej stają się motorem napędowym parafii. Gdy jako kapłan spróbuję stworzyć warunki do takiego żywego spotkania człowieka z Bogiem, to On robi resztę. A ja z podziwem spoglądam na to wielkie Boże dzieło, które przemienia oblicze nie tylko spotkanego człowieka, ale i moje.

     Jako kapłan diecezjalny co pewien czas mam zmianę parafii. I coraz bardziej się przekonuję, że im więcej byłem z ludźmi, tym więcej osób pomaga mi się pakować i przeprowadzać. Także z tych parafii z odległych lat. Czas poświęcony innym powraca w doświadczaniu od nich darów pełnych miłości.