Ojciec Papczyński - nowy święty bez pudru

 

Jesteśmy świeżo po jego kanonizacji. Ojciec Papczyński został ogłoszony świętym 5 czerwca 2016 r. Jak to się stało, że wcześniej zupełnie o nim nie słyszałem? Biję się w piersi, bo takie postacie są niezwykle inspirujące. Powyższy cytat jest dla mnie najlepszym tego potwierdzeniem.

Mężczyzna i kapłan nieprzeciętny – to chyba mało powiedziane, skoro z jego posługi w konfesjonale korzystali m.in. Jan III Sobieski i nuncjusz Antoni Pignatelli (późniejszy papież Innocenty XII). Ojciec Papczyński nie bał się mówić głośno tego, co myślał. W zakonie pijarów przełożeni nie mieli z nim lekko, bo śmiało wytykał im nadużywanie uprawnień i władzy w stosunku do podwładnych. Był w Zgromadzeniu szykanowany, więc dla dobra zakonu poprosił papieża o zwolnienie ze ślubów i został księdzem diecezjalnym. Nie było to dla niego łatwe, bo w międzyczasie był uprowadzony przez współbraci i trzymany w karcerze. Gdy otrzymał zgodę na zwolnienie ze ślubów zakonnych, po głowie zaczęło mu chodzić założenie nowego zakonu. Właśnie tak burzliwa historia, która oczywiście jest tu potraktowana wyimkowo i bardzo skrótowo, poprzedziła powstanie Zgromadzenia Księży Marianów.

Początki były bardzo trudne. Surowa reguła zakonu odstraszała kandydatów. Kryzys sprawił nawet, że o. Papczyński poprosił o ponowne przyjęcie do pijarów, którzy na szczęście tę prośbę odrzucili, a Zgromadzenie Księży Marianów wkrótce zaczęło dynamicznie się rozwijać.

Odnoszę wrażenie, że w tej wybiórczo przytoczonej historii możemy jako mężczyźni znaleźć wiele dla siebie. Prześladowanie, umiejętność sprzeciwu wobec niesprawiedliwości, ogromny kryzys i pokorę, która poskutkowała rozkwitem pięknego dzieła. To tylko niektóre elementy życia św. Ojca Papczyńskiego, będące niejednokrotnie naszym udziałem. Kogo Pan Bóg kocha, tego też doświadcza. W historii św. Ojca Papczyńskiego widać to bardzo wyraźnie.

Jego wypowiedź, która posłużyła mi za wstęp, jest ponadczasowa. Mówi nie tylko o tym, że bycie Polakiem to zaszczyt, ale też o polskości, która musi być podszyta prawdziwą męskością. Zasłyszałem te słowa w trakcie czytania listu polskich biskupów z okazji kanonizacji Ojca Papczyńskiego. To ciekawe, że właśnie taki, a nie inny cytat został przez naszych pasterzy użyty. Mnie osobiście te zdania przywołują mocno do porządku. Bo albo jestem prawdziwym mężczyzną albo nicponiem i mętem. I jeśli nie jestem silny, odważny i zdolny do wielkich wysiłków, to zwykły ze mnie pachołek, z którego Ojczyzna nie będzie miała żadnego pożytku. Myślę, że takie słowa obudzą z letargu każdą patriotyczną duszę. I naturalnie nie chodzi mi o to, by być niezniszczalnym i odpornym na kryzysy, ale o to, by zawsze się podnosić z upadków, a kryzysy mężnie przechodzić, bo one są po to, by wzmacniać. Na przykładzie naszego nowego świętego widać to bardzo klarownie.

Święty Ojciec Papczyński pokazał swoim życiem prawdziwą męskość. Mówił też o niej bardzo stanowczo. Na tę męskość bez wątpienia wskazywała w jego życiu Maryja zwłaszcza, że to Jej ofiarował założone przez siebie Zgormadzenie, którego pełna nazwa brzmi: Zgromadzenie Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Ona zawsze wskazuje na Chrystusa - wzorzec męskości. Zawierzenie właśnie jej - Matce Bożej - zaprowadziło Ojca Papczyńskiego na ołtarze. Nic tylko inspirować się i działać!