Owocowanie...

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.
Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”.


    Bóg Ojciec jak troskliwy ogrodnik pielęgnuje nas, winne latorośle, zaszczepione w prawdziwym krzewie winnym – Jezusie Chrystusie. To, co owocuje w naszym życiu miłością, chroni, podtrzymuje i rozwija. To, co rodzi tylko niepotrzebne liście zawiści, gnuśności, próżności… odcina i spala.
   Być uczniem Jezusa to owocować. Jak z owocu winnego krzewu powstaje wino, tak owocem naszych myśli, słów i uczynków powinna być miłość. Czerpiemy ją od samego Jezusa, w którego jesteśmy wszczepieni, aby przekazywać ją następnie dalej, niczym dojrzały owoc.
  Zadanie na dziś: usiądź i pomyśl, co w Twoim postępowaniu jest gałązką rodzącą jedynie liście, którą trzeba poddać oczyszczającej mocy Słowa; a co owocuje miłością – co trzeba rozwinąć?

Fot. sxc.hu