Pan Jezus w Świątyni

Wtorek, 4 Niedziela Wielkanocna, rok II, J 10,22-30

Rzekł do nich Jezus: Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.

       Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam Jezusa w świątyni jerozolimskiej. Miejscu najświętszym dla Żydów. Trzeba tu podkreślić, że Izraelici traktowali świątynię jako dom Boga. Gdy Jezus jako 12- letni chłopiec zgubił się swoim rodzicom, udał się właśnie do owej świątyni. Maria z Józefem odnaleźli Go tam i wtedy nazwał to miejsce "domem Ojca mego".

       Właśnie w tym domu Ojca, Żydzi natarczywie próbują namówić Jezusa, aby wyznał im, czy jest Mesjaszem. Ludzie ci na własne oczy widzieli cuda,  jakich dokonywał Chrystus, słuchali Jego nauki. Pomimo tego ich serca były zamknięte na przyjęcie tej prawdy. Jezus Chrystus jest Mesjaszem. Bogiem, który z miłości do ludzi przyjął postać człowieka i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.

       Wielu ludzi, którzy mogli widzieć Jezusa, tak jak my dziś widzimy naszych kolegów czy rodziców, nie uwierzyło w Niego. Jezus tym bardziej więc docenia tych, którzy jak my nie widzieliśmy Go bezpośrednio, ale staramy się za Nim podążać i uznajemy w Nim naszego Pana. On sam zostawił nam wspaniałą obietnicę, kiedy w innym miejscu Ewangelii powiedział: błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Chcesz być błogosławionym przez Jezusa? Nic prostszego: wystarczy uwierzyć :)