Pan szabatu…

Sobota, Św. Grzegorza Wielkiego, papieża i doktora Kościoła (3 września), rok II, Łk 6,1-5

W pewien szabat Jezus przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i jedli, wykruszając ziarna rękami. Niektórzy zaś z faryzeuszów mówili: «Czemu czynicie to, czego nie wolno w szabat?» Wtedy Jezus, odpowiadając im, rzekł: «Nawet tego nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać». I dodał: «Syn Człowieczy jest Panem także szabatu».

 

Dziwimy się, słysząc o zgorszeniu faryzeuszy na widok wygłodniałych uczniów Jezusa, zrywających w szabat kłosy i spożywających wyłuskane ziarna. A jednak spisana w II wieku tradycja żydowska wyraźnie wymienia zarówno zrywanie, jak i łuskanie kłosów pośród 39 czynności, których nie wolno wykonywać w szabat. Każda z wymienionych tam czynności (m.in. oranie, sianie, zbieranie, młócenie, wiązanie, rozwiązywanie, budowanie, burzenie etc.) bywa dodatkowo uszczegóławiana w taki sposób, że pełna ich lista obejmować może nawet 1521 (39x39) czynności. Można się dziwić tej przedziwnej arytmetyce... Można uznać ją za niepraktyczną i niezrozumiałą… Można też z poczuciem wyższości patrzeć na te próby ogarnięcia przepisami Prawa najdrobniejszych nawet aspektów ludzkiego życia. Ale można też odczuwać podziw, patrząc na tę bardzo ludzką próbę uczczenia dnia świętego…

I tylko o jednym nie wolno zapomnieć – Jezus nie przyszedł, aby Prawo znieść, lecz wypełnić, ukazać jego głębszy sens, przypomnieć, „jak było na początku”, kiedy Bóg dnia siódmego odpoczął i uświęcił czas…