Pancerz, zbroja, światło

Swego czasu trafiła w moje ręce ulotka z „Listem do mężczyzn”. Opracował ją niejaki Michał Piekara. Nie znam człowieka, od razu wyjaśnię. Ale ulotkę przeczytałem z zainteresowaniem. Znalazły się w niej 73 wersety z Pisma Świętego. Wszystkie skierowane, jak twierdzi twórca, właśnie do mężczyzn. Bez kombinowania wziąłem na warsztat pierwszy fragment z brzegu. Akurat okazał się to być List do Rzymian. A dokładnie jego 13 rozdział. Na ulotce jest wprawdzie jedynie 11 werset, ale mnie tknęło, żeby wziąć więcej. Zobaczcie sami.

A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

Przeczytałeś? To przeczytaj raz jeszcze. Z akcentem na powtarzane tam słowo „teraz”. Z akcentem na powtarzane tam słowo „bliżej”. W ogóle z tego fragmentu bije niezwykła siła. Niezwykła moc. Kwintesencja Bożego daru męstwa.

Pomyślałem, że dobrze czytać ten fragment od rana. Może nawet jako pierwszą modlitwę dnia. Tuż po obudzenia się ze snu. Żeby od razu ustawić sobie priorytety na cały dzień. Na najbliższe godziny. Co o tym myślisz?

Może to głupie, może to infantylne, ale wyobraziłem sobie, że obok mnie – piszącego w tej chwili te słowa – jest taka szklana ściana. I tam jest zbawienie. Tuż przy mojej twarzy. W rzeczywistości pełnej obecności mojego Anioła Stróża, świętych, których wybrałem sobie jako pomocników… „Zbawienie jest bliżej nas”.

No, dobrze. Ktoś zapyta, a co to ma w ogóle wspólnego z męstwem, z mężczyzną? Ano ma… Czytajmy bowiem dalej. Hulanki, pijatyki, rozpusta, wyuzdanie, kłótnia i zazdrość... Można by napisać, że przeglądając pobieżnie okładki kolorowych pisemek: oto definicja współczesnego „atrakcyjnego faceta”. Przystojnego aktora, który znalazł wreszcie miłość. Osiedlowego macho, który zmienia partnerki jak rękawiczki. Siejącego postrach wśród innych szefa. Albo nawet reżysera obrazoburczego spektaklu teatralnego. Przykłady można by mnożyć.

Niedawno pod jednym z warszawskich kin zebrała się grupa mężczyzn chcących dać upust swemu oburzeniu z racji organizowanego tam festiwalu filmów postpornograficznych. Gdzie byłem wtedy ja?

Tu za biurkiem łatwiej jest się wymądrzać, aniżeli pójść tam. Na poligon. Z różańcem. Z pokorą w sercu. Ale i z odważnym sercem.

Co dalej? Co robić? Gdzie, jak?…

„Przyobleczmy się w zbroję światła.” – pada szybko odpowiedź. Wszystko więc jakby jasne. Rycerskość, pancerz, zbroja, światło… Bóg wie, jak zainspirować. Różaniec może być maczugą. Wróg ponoć boi się jej najbardziej. Podobnie jak i naszej postawy. Wychodzenia przed szereg. Przed szereg ciepłej i bezpiecznej miejscówki. Wyjście przed może się przecież różnie skończyć. Nieprzychylną oceną, brakiem lajka na poście na facebooku, stratą znajomości. A co gorsza: opinią „rozsądnego faceta”.

Jaka jest moja zbroja?
Czy pójdę w niej na bitwę?
Czy pójdziemy na nią razem?
Wszak w grupie raźniej.

Stefan Czerniecki
czerniecki.net